sobota, 5 listopada 2011

Wiatr od wschodu - tom XV


Aby opowiedzieć historię niewspominanej dotąd gałęzi ze Skanii należy cofnąć się nieco w czasie.
Cecylia zajmowała się dziećmi króla Christiana IV i Kirsten Munk i choc obie szczerze się nienawidziły przywiązanie dzieci do piastunki poskutkowało tym, iż gdy wyszła za mąż za Alexandra i urodziła Tancreda i Gabriellę, jej dzieci dorosły na dwór trafiła jej przyszła synowa Jessica, która z kolei zajęła się dziećmi jednej z podopiecznych Cecylii - Leonory Christiny, która poślubiła Corfitza Ulfeldta. Mała hrabianka - Eleonora Sofia bardzo polubiła piastunkę. Jednak na skutek ciemnych spraw, jakich dokonał Ulfeldt rodzina musiała opuścić Danię i wyjechać do Skanii, a Jessica nie pojechała z nimi. Z czasem miejsce Jessici zajęła córka Lena, która stała się towarzyszką Eleonory Sofii i zamieszkała z nia w Skanii. Lena poznała tam swego przyszłego męża -Orjana Stege rodowitego Skańczyka i na stałe się tam osiedliła. Małżeństwo ich było bardzo szczęśliwe, zamieszkali w majątku niedaleko Andrarum. Wkrótce na świat przyszła Christiana, cicha i spokojna pełna serdeczności dla świata i ludzi.Tymczasem Eleonora Sofia Ultfeld wyszła za mąż za Lave'a Becka - wywodzącego się z bogatej rodziny szlachetnej krwi, u którego Orjan Stege pełnił funkcję adiutanta. Eleonora Sofia Beck nie żyła dlugo w małżeństwie, wkrótce na jej dworze w miejsce matki pojawiła się Christiana. Córka Leny wyszła za mąż za właściciela ziemskiego - Orjana Stege, niestety kiedy orjan już dostał ją za żonę zmienił się z adoratora w despotycznego dusigrosza, co powodowało konflikty w związku z wpisaną w ród Ludzi Lodu szczodrością. Biedna Christiana ukrywała przed kochanymi rodzicami swoje nieszczęście, fakt iż mąż w każdej czynności widział możliwość wzbogacenia się. Często kłócili się, a Christiana przepędzała wtedy ich synka Vendela, by nie słuchał rozwścieczonego ojca. Gdy Vendel miał 13 lat, w 1707 roku król-wojak Karol XII posłał do Szwecji po kolejne 10 tys. rekrutów, wśród których znalazł się także młody Corfitz Beck - syn Eleonory Sofii. A Orjan postarał się,wbrew woli żony, by jego pucybutem został Vendel, liczył na to że syn za swe bohaterstwo otrzyma szlachectwo. Po wyjeździe Vendela w domu Gripów nigdy nie było już tak jak wcześniej. W trzy lata później w 1710 zaraza, jaka zapanowała w Skanii zabrała ze sobą Sorena Gripa i Lavego Becka. Vendel wówczas był w dalekiej Rosji, matka otrzymała już od niego list - radosny, żądny przygód syn nie znał jeszcze wówczas prawdziwych kolorów wojny. Kolejny, jaki otrzymała w 1708r. nie był już tak optymistyczny, jej mały synek był przemęczony, widział jak koledzy padali z wycieńczenia, od rosyjskich kul bądź ran poniesionych w bitwach. Kolejny list przyszedł z Połtawy w rok później - Vendel był porażony żniwem jakie wojny zbierały wśród ludzi, tęsknił do domu, Vendel zrezygnował z opisywania wojen, jakie stoczyli. Christianie serce krwawiło na myśl o niebezpieczeństwach jakie czyhają na jej małego synka a żyjący jeszcze wówczas Soren wściekał się i wyzywał syna od tchórzy.
Żołnierzom udało się przekonać rannego króla do wycofania się, w trakcie odwrotu wojska szwedzkie zabładziły i skierowały się do delty utworzonej przez dwie zbiegające się rzeki - tam dopadli ich Rosjanie i choć siły szwedzkie były liczebniejsze w tak beznadziejnym położeniu nikt nie wykazywał woli, by walczyć. Szwedzkie wojska w sile 16 tys. trafiły do niewoli Rosjan, których było o połowę mniej. Po morderczej wędrówce do Moskwy, podczas której kolejni żołnierze padali jak muchy z wycieńczenia i niedożywienia Vendel był pociechą dla każdego, kto potrzebował otuchy. W trakcie wędrówki Vendel nauczył się odrobinę rosyjskiego. W carskiej stolicy szwedzcy żołnierze nie mieli lekkiego życia, zakwaterowano ich w ciasnych barakach, w któcych często pojawiali się Rosjanie, by dać upust swemu zdaniu o niewiernych Szwedach. Warunki nie były jednak tak złe, jak te w których przyszło im żyć w drodze do stolicy.
Pewnego dnia do Szwedów dotarła wieść że wkrótce zostaną zesłani na Syberię, za Uralem. Tak się również stało i wkrótce niewielkie już szwedzkie wojsko zostalo zmuszone by w mrozach wędrować rzekami do osad na Syberii. Vendel ze swym panem - Corfitzem trafili do Tobolska. Wkrótce młody Grip nauczył się wyprawiac skóry i przygotowywać z nich pięknie zdobione sakiewki, dzięki czemu miał odrobinę pieniędzy, mógł się lepiej odziać. Pewnego dnia jego pan zabrał go do domu jednej z rodzin przybyłych tu z nadbałtyczkich prowincji - do domu Skoghów, w którym Vendel spotkał przepiękną Marię, którą pokochał od pierwszego wejrzenia. Przez rok czasu dużył się w niej wywołując przypadkowe spotkania, w przypływie czułości dla ukochanej zrobił dla niej nawet piękną sakiewkę, którą sprezentował jej przy okazji kolejnego "przypadkowego" spotkania. Wówczas pojawił się u niego rozwścieczony Corfitz - był wściekły że ktoś tak nisko urodzony śmie wprawiać w zakłopotanie wysoko urodzoną Marię, która została jemu obiecana. Bardzo wówczas skrzyczał chłopaka, używając bolesnych epitetów. Vendel nie widział sensu wciąż trwać w Tobolsku, i choć wielu już podejmowało próby ucieczki, po czym schwytani trafiali jeszcze głębiej na Syberię, chłopak stwoerdził że nie ma wiele do stracenia. Nie chciał już spotkać Marii, miał też żal do Becka za tak gorzkie słowa. Podjął więc udaną próbę opuszczenia Tobolska - od biednego rybaka za połowę zgromadzonych pieniędzy odkupił jego lichą, przeciekającą łódź i ubranie. Udało mu się przepłynąć pod czujnym spojrzeniem strażników i opuścić Tobolsk. Wiele razy Corfitz żałował swych słów, nie wiedział czy jego młody, wierny towarzysz umknął pościgom, które za nim organizowano, modlił się by Bóg miał w opiece Vendela. Tymczasem młody Grip spłynął nurtem aż do Samarowej - wiedział że do tego momentu Irtysz jest żeglowny, nie wiedział co pocznie dalej i zdecydował za niego dziki nurt, z którego nie mógł się wyrwać, który poniósł go na wody wielkiego Obu. Vendel niemalże nie schodził na ląd, w lesistej tajdze a potem bagnistej tundrze pełno było niebezpiecznych zwierząt.
W końcu całkowicie wykończony zszedł na ląd, niedożywiony, zmęczony ciągłym pilnowaniem się nurtu po wielu dniach spływu odczuł niesamowite zmęczenie. Obudził go radosny chichot, słowa jakich znaczenia nie znał. Gdy z trudem otworzył oczy ujrzał 5 dziewcząt od stóp do głów ubranych w futra, niestety żadna z nich nie rozumiała co do nich mówił, choć próbował po szwedzku, rosyjsku i wogulsku powiedzieć im że jest głodny. Vendel dotarł do krainy Juratów - mieszkańców ujścia Obu. Vendel oczywiście nie zdawał sobie z tego sprawy, był zjawiskiem dla młodych dziewcząt - jego jasne włosy, niebieskie oczy były dla nich czymś zupełnie niespodziewanym. Juraci byli plemieniem z rodu Samojedów, sami siebie nazywali "nieńcami", co oznaczało ludzkie istoty - całe swe życie spędzali bowiem pośród zwierząt. W końcu udało mu się na migi poprosić dziewczynki o jedzenie. Kątem oka dostrzegł że jacyś mężczyźni oglądali jego łódź. Początkowo jedzenie wydawało mu się mdłe. Jego pusty od dawna żołądek nie przyjmował najlepiej sloniny morsa, jaką podały mu dziewczyny. Kiedy sie trochę posilil wstał, był znacznie wyższy niż jego towarzyszki, które pełne podniecenia przywołały mężczyzn zajmujących się łodzią. Mężczyźni posłali dziewczęta po skórzaną kurtkę dla Vendela, dla takiego olbrzyma jak on byla mocno przyciasna, rękawy sięgały mu do łokci - Juraci zasmiewali się do łez. Po wielu probach porozumienia się Vendel dowiedział się że łódeczką nie uda mu się dotrzeć na zachód, mężczyźni jednak mogli zabrać go ze sobą bo tam właśnie zmierzali. Vendel darował im i tak bezużyteczną mu wówczas łódź, którą bezzwłocznie się zajęli. Dziewczęt natomiast z radością zaopiekowały się Vendelem, zabrały go do drewnianego szałasu przed którym stały imponujące sanie z zaprzęgiem psów. W zagrodzie uwiązanych było także kilka renów. Vendel opadł zupełnie z sił, gdy dotarł do szałasu chcial jedynie zaspokoić pragnienie i usnąć. Wkrótce najstarsza z dziewcząt przygotowała mu dziwny sfermentowany napój, chichot który towarzyszył mu gdy go spożywał utwierdzał go w tym, iż napitek może mieć działania erotyczne. Wypił dziwny napój jednym chaustem, wówczas z podworza dało się słyszeć poszczekiwanie psów. Mężczyźni i dziewczęta wylegli przed szałas, Vendel ledwie zdołał dotrzeć do drzwi - napój mocno go odurzył. Przybysz wszedł do szałasu - tak Vendel poznał Irovara. Przybysz na szczęście mówił po rosyjsku. Okazało się że tak jak Vendel był on rosyjskim więźniem, napój który spożył okazal się byc sfermentowanym kobylim mlekiem. Irovar odradził Gripowi wędrówkę przez tajgę, zaproponował że zabiorą go ze sobą na zachód ku wybrzeżom Morza Karskiego. Vendel nie chciał dlużej znosić samotności, dlatego chętnie przystał na tę propozycję. Irovar powiedział człopcu, że poprzedniej zimy zmarło wielu mężczyzn i obecnie jest ich o wiele mniej niż kobiet. Poprosił go aby zaopiekował się dziewczętami, było to dla Vendela coś nie do przyjęcia, zawsze z dużym szacunkiem odnosił się do kobiet i jak dotychczas nie dotykał żadnej z nich. Dziewczyny były piękne wszystko jednak pozbawione było czułości z jaką kojarzył zawsze damsko-męską bliskość. Irovar i mężczyźni zabrali renifery i jedne sanie, aby przetransportować łodzie lądem do letniej zagrody, do której gdy Vendel nabierze sił miały zawieźć go dziewczęta. Wieczorem dziewczęta ponownie go nakarmiły i usnął. Obudził go cudowny sen, śniło mu się że jest na dnie morza że syreny delikatnie muskają jego ciało, Vendel obudził się i skrzyczał dziewczęta. Jego gniew był tak srogi że posmutniałe rozpierzchły się po szałasiku. Przejął się bardzo ich smutkiem i przeprosił, ale bez cienia sprzeciwu zażądał by zostawiły go w spokoju i aby razem usnęli. Następnego dnia dziewczęta sprawnie zwinęły wszystkie skóry i zaladowały wszystkie bagaże do dwóch par sań. Vendel nie chciał się zgodzić na rolę pasażera ale skapitulował, nigdy nie powoził renami ani psami. Podróż mijała im niezwykle przyjemnie. Wkrótce dotarli do identycznego co poprzedni szałasu. Tej nocy Vendel dał dziewczętom piękne wspomnienie namiętności. Kolejnego dnia dotarli do osady, wszyscy jej mieszkańcy wyszli powitać gości. Uwagę Vendela zwróciła przyodziana w czerń blada kobieta, która obserwowała go bacznie spoza tłumu. Jak się potem okazało była to szamanka, żona Irovara - Tun-sij. Vendel zamieszkał w ich szałasie. Tun-sij wiedziała o świecie więcej niż zwykły śmiertelnik, mówiła Vendelowi że misją jego jest ożenić się z ich córką Sinsiew, że jej plemię - Taran-gai oczekiwało go od dawna. Vendel nie miał ochoty na żaden ożenek, obiecał sobie jeszcze tego lata dotrzeć do Skanii, do domu. Tego dnia Vendel opowiedział szamance o swym rodzie i historii przekleństwa ludzi lodu. Potem był świadkiem szamańskich obrzędów. Tun-sij leczyła chorych, pytała bogów o powodzenie w polowaniach i wszystko inne czego życzyło sobie plemię. Zajęła się również Vendelem, nie miał on potem jednak śmiałości spytać dlaczego. Po obrzędach Irovar wraz z dziećmi poszedł nad wodę, a Grip zaopiekował się wyczerpaną szamanką. Tun-sij opowiedziała mu historię swego plemienia.
Z powodu prześladowań za nadprzyrodzone moce wypędzono ich ze wschodu, kiedy jej przodkowie przybyli do Taran-gai ich wędrowka trwała już od niepamiętnych czasów. W Taran-gai zostały cztery kobiety z dziećmi, reszta skierowała się na zachód i nikt nie zna ich dalszego losu. Wśród kobiet była dziewczyna, którą jeden z chłopców - stworzenie na wskroś złe uczynił ciężarną, reszta została wraz z nią w Szkarłatnych górach, bo nie miały juz sił na dalszą wędrówkę. Potomek na wskroś złego, który nazywał się Tan-ghil był żółtookim potworem, w każdym pokoleniu rodziło się conajmniej jedno dziecko dotknięte złym dziedzictwem. Wg wersji Tun-sij błędnie było twierdzić, że tego co naprawdę złe Tengel dokonał w Dolinie Ludzi Lodu nawiązując kontakt z Szatanem. Swe dzieło rozpoczął, podobno zakopał w ziemii jakies naczynie, które należało odnaleźć. Tun-sij zaprzeczyła również temu, że Tengel sprzedał Złemu swoją duszę, oddał on dusze swoich potomków, by zachować nieśmiertelność. Dusze przodków oddał Shamie - śmierci a ich zadaniem było zdobywać dla niego wiele ludzkich istnień przedwcześnie. Vendel nie mógł uwierzyć w tę historię. Niezbyt mocno wierzył w całą historię ludu, ale wersja Tun-sij była dla niego nie do przyjęcia, a najbardziej fakt iż Tengel wciąż żył.Tun- sij wyjaśniła mu że Kolgrim i Sol nie mogli widzieć samego Tan-ghila, ale widzieli jego cień, który strzegł swego skarbu. Sam Tengel leżał podobno gdzieś uśpiony, ukazując się jako duch tylko dotkniętym. Tun-sij zapewniła Vendela że w pokoleniu jego potomków nie pojawi się dotknięty, wiedziała bowiem, że w jej plemieniu taki się narodził. Młody Grip poprosił Tun-sij, by zabrala go do Taran-gai chciał poznać swoich krewnych. Tun-sij ucieszyła się że odrzucił on zamiar ucieczki jeszcze tej nocy.
Następnego dnia Vendel zauważył w Sinsiew - córce Tun-sij piękno, które dotychczas było dla niego niedostrzegalne. Każdego kolejnego dnia jego uczucie się pogłębiało, a tym samym oddalał się dzień, w którym planował wyruszyc do domu. Vendel pomagał Nieńcom jak tylko mógł, odmawiał jednak udziału w polowaniu, z konieczności pomagał w połowach łososia, ale odziedziczone po Silje głębokie zrozumienie dla życia zwierząt powodowało że robił to z ciężkim sercem. Pewnego dnia Vendel zrozumiał co się stało, podczas szamańskich obrzędów Tun-sij zwróciła jego pożądanie w kierunku swej córki, odwróciła zaś jego myśli od wędrówki do domu. Sinsiew słyszała jak wyrzucał jej matce swą złość, wówczas poprosiła Tun-sij o przetłumaczenie, że mogłaby go pojąć za męża jakby był jej wart, gdyby nie bał się polowań, krwi. Wówczas Vendel poprosił Tun-sij o rękę Sinsiew, Irovar rozsądził iż w związku z tym, że jeden z podstarzałych członków plemienia także już prosił o jej rękę koniecznie trzeba będzie zorganizować turniej. Zanim jednak to miało nastąpić Vendel pragnął,by jego 5 przyjaciółek znalazło sobie mężów, a że wszyscy Nieńcy byli z nimi zbyt blisko spokrewnieni zdecydował się zabrać je do Taran-gai, gdzie wg Tun-sij było zbyt wielu mężczyzn i stąd groziło jej rodowi wymarcie.
Wyruszyli we trójkę - Vendel, Irovar i Tun-sij. Z bliska Taran-gai nie było tak surową krainą, w gęstym lesie porastającym góry było gorąco od mocnego słońca. Gdy odnaleźli ścieżkę rozdzielili się, Tun-sij nie chciała by uśmiercono Vendela, poszła więc z Irovarem aby opowiedzieć współplemieńcom kogo sprowadziła. Po, jak wydawało się Vendelowi, długim czasie Tun-sij i Irovar sprowadzili bardzo wiele osób na czele z wodzem plemienia - ojcem szamanki. Poszli do najbliższej osady, jak się okazało Tun-sij już opowiedziała im historię Ludzi Lodu. Wódz Taran-gaiczyków także twierdził, że właściwym byłoby, aby pośłubił on Sinsiew. Tun-sij i Irovar długo musieli przekonywać ich, by przyjęli propozycję pojęcia za żony kobiet z plemienia Nieńców, wiązało się to z zawarciem pokoju. Finalnie ustalono, że za 14 dni w obozie Nieńców zorganizowane będą igrzyska dla członków wszystkich okolicznych plemion.
Igrzyska miały trwać 3 dni. Sinsiew sama przed sobą odgrywała gniew na tchórzostwo Vendela, na to że nie chciał polować i że w pokojowy sposób chciał podziału pastwisk wśród plemion. Na igrzyska przybyli wysłannicy wszystkich zaproszonych plemion. Irovar połączył Vendela i Sinsiew podczas prostej ceremonii, która jak zorientował się później Vendel była ślubem. Sinsiew była szczęśliwa, miała przystojnego męża który był wspaniałym kochankiem, Vendel również był radosny, wyobrażał sobie jak cudownie będzie zabrać ukochaną do Skanii. Irovar odwodził go jednak od tego zamiaru, nie sądził by Sinsiew, dla której mieszkanie w wiosce było wszystkim chciała opuścić swe plemię. Poradził, by Vendel porozmawiał o tym z Tun-sij. Szamanka była bardzo chora, prosiła zięcia jedynie o to by dał jej córce dziecko, tak by mogła ona odejść w spokoju i jej duch odnalazł ukojenie. Zezwoliła Vendelowi opuścić ich krainę, powiedziała mu że Sinsiew znajdzie opiekuna wśród mężczyzn z plemion, z jakimi pogodzili się dzięki jego pomocy. Wodzom plemion udało się pokojowo podzielić pastwiska i wszyscy rozeszli się do swych osad, z zamiarem powrotu za rok na kolejne igrzyska.
Wkrótce, gdy lodu na Morzu Karskim popękały niedaleko osady Nieńców pojawiła się szkuta poławiaczy fok z Archangielska. Vendel zdecydowany był z nimi popłynąć, Sinsiew nie chciała jednak wcale o tym slyszeć. Sinsiew powiedziała matce, że spodziewa się dziecka. Tun-sij nakazała córce wmówić Vendelowi że z nim pojedzie, Tun-sij natomiast odeszła nasępnego dnia. Wraz z jej śmiercią znikły wszystkie więzy pożądania łączące go z Sinsiew. kolejnego wieczoru Ngut zaprosił Vendela, podał mu specjalny wywar, jaki przygotował dla niego wraz z siostrą Sinsiew - chłopak nie pamiętał nic z rozmowy, obudził się na statku, jak powiedział mu kapitan jego żona i szwagier przynieśli go na poklad w nocy. Był zrozpaczony nie tyle porzuceniem żony, co porzuceniem nienarodzonego dziecka, które nosiła.
Vendel zaznajomił się z członkami załogi. Nie polowali już na foki, zależało im by jak najprędzej zawinąć do portu, zanim lód skuje morskie wody. Z czasem coraz częściej musieli obrąbywać lód z burt, aby unikac przechylenia łodzi. Pewnej nocy lód przykleił się do jednego z boków łodzi, tak że o mało jej nie wywrócił. Podczas odkuwania lodu jeden z członków załogi spadł do wody a kra uwięziła jego nogę. Vendel rzucił się za nim uwolnił go i korzystając z dobrego położenia uwolnił łódź od lodu. Nie czuł niestety nóg, choć reszta załogi oblewała go gorącą wodą i okrywała najlepiej jak umiała.Dopóki nie dotarli do portu Vendel leżał w gorączce. W Archangielsku szyper zakwaterował go w obskórnj gospodzie, wezwał doń lekarzy. Ostatni z medyków wyjaśnił Vendlowi, że szyper słyszał jak majacząc mówił po szwedzku. Tak Vendel znów został rosyjskim więźniem.
W 1721 roku pokój w fińskiej miejscoości Nystad położył kres wojnom rosyjsko-szwedzkim. W 1722 Corfitz Beck i wszyscy jego szwedzcy towarzysze z Tobolska powrócili do domów. Po 13 latach niewoli Beck wraz z żoną Marią zastali Andrarum zamknięte i opustoszałe. Skierowali więc swoje kroki do domu Gripów, powitała ich Christiana, ktora opowiedziała im o tym że stara się utrzymać ich dwór w jak najlepszym stanie, poinformowała także o śmierci Lavego Becka przed dwunastu laty. Corfitz z bólem serca opowiedział Christianie o tym, jak przez niego i Marię Vendel opuścił Tobols i poniósł pewną śmierć na Syberii. Christiana pokazała im pięknie zdobioną sakiewkę, którą syn podarował jej przed sześcioma miesiącami, gdy powrócił do domu. Corfitz i Maria niemalże biegiem podążyli za Christianą, która poprowadziła ich do drugiej części domu.
Vendel opowiedział im swoją historię. W Archangielsku mieszkał w innej celi niż reszta Szwedów, lekarz zostawił go na pastwę losu, dlatego Vendel sam musiał opatrywać żżerane gangreną odmrożone stopy, nie udało mu się ich uratować. Gdy poczuł się lepiej zrobił sobie kule i zaczął pomagać reszcie Szwedów. Gdy dotarła do nich informacja o pokoju strasznie się cieszyli, radość pomieszana była jednak z lękiem, trudno im było uwierzyć że to możliwe. Gdy podjęto decyzję o zawiezieniu Szwedów statkiem do Sankt Petersburga. Niestety w euforii zapomniano o Vendelu i dopiero po czasie zmuszono szypra, by zawrócił po Gripa.
Vendel napisał w listach do Villemo i Ulvhedina o wszystkim, czego dowiedział się o ich krewnych z Taran-gai. W Norwegii zmarli Andrea, Gabriella, Niklas i Irmelin. Jon, syn Ulvhedina ożenił się z Branją, mieszkali więc wszyscy razem wraz z Tristanem i Mariną oraz Ulvhedinem i Elisą na Elistrand. W Morby zmarł Mikael, zaś synek Tengela i Sigrid - Dan chował się zdrowo.
Pewnego dnia Vendel zapytał matki, czy może uważać się za kawalera mimo nienieckich zaślubin, Christiana stwierdziła że jak najbardziej tak, przecież Sinsiew zrobiła wszystko by sie go pozbyć, więc on nie musi się nią przejmować. Jeszcze tego samego dnia Vendel porozmawiał ze swoją opiekunką Anną-Gretą i wyznał jej swą miłość. Dziewczyna od dawna skrywała w sobie uczucie do Vendela, powiedziała mu o tym że swoim dogryzaniem i droczeniem się właśnie okazuje mu swe przywiązanie.Vendel nie zgodził się na przeprowadzkę z rodziną Corfitza Becka, wraz z żoną pozostali w dawnym domu, do którego tęsknił dlugie lata. Wkrótce po ślubie Anna-Greta powiła ślicznego synka, ktorego nazwano Orjan, po ukochanym dziadku Vendela. Christiana wyjechała z Beckami. Vendel postanowił by jego syn i kolejni w jego rodzie nosili nazwisko Grip z Ludzi Lodu. Małemu nazwał przezwisko Żabka. Pod opieką Vendela i Anny-Grety dwór rozkwitł i wkrótce mogli pozwolić sobie na powiększenie ilości zwierząt i zatrudnienie ludzi.
Pewnego dnia Vendel otrzymał list od Dominika, kuzyn pisał że w momencie powrotu Vendela do Szwecji ponownie zbudziły się jego zdolności, chciał by Vendel znalazł uspokojenie w jego przeczuciach, nie wiedział bowiem jak i kiedy ale był przekonany że żal w sercu Vendela zostanie kiedyś utulony. Vendel wiele razy nocami myślał o dziecku, którego nie dane mu było zobaczyć, choć synek był dla niego wielką radością słowa Dominika dał mu nadzieję że jego smutek kiedys się skończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz