sobota, 5 listopada 2011

Kwiat wisielców - tom XVI


Ingrid zachwycona potęgą burzy obserwowała kłębiący się żywioł ze szczytu wieży Grastensholm. Była już młodą dziewczyną, w której tak jak uwszystkich ‘dotkniętych’ spośród ludzi Lodu zarozumialstwo i poczucie wyjątkowości zaczęło brać górę nad uczuciami do bliskich. Była w istocie wyjątkowa, niezwykłą inteligencją przewyższała wszystkich swoich bliskich,kocie żółte oczy patrzyły na świat bardo rozumnie i nieczęsto można było z nich odczytać kłębiące się pod rudą czupryną myśli. Była nieodrodną krewniaczką Sol,nie można jej było karcić, ponieważ sromotnie odpłacała się w najmniej oczekiwanym momencie. Przez kilka lat Jon, który uczęszczał na nauki do księdza przyuczał kuzynkę [Ingrid za nic w świecie nie zbliżała się do kościoła].
Ze Szwecji pisano, że również Dan wspaniale się rozwija i że dostał nawet pozwolenie na naukę u szwedzkich uczonych botaników ijęzykoznawców.
Wielkim przyjacielem i pomocnikiem w dźwiganiu dziedzictwarodu był dla Ingrid Ulvhedin, często w kłopocie odwiedzała o 24 lata starszegokuzyna na Elistrand. Jednak nie zawsze była w stanie opanować emocje, czasamikarała bliskich coś niszcząc. Ale ponieważ była ona dumą Alva i Berit łatwowybaczali jej te sprawki aż do kolejnego razu. Ingrid kochała zwierzęta iksiążki – wszystkie zbiory z 3 dworów zostały sczytane od deski do deski.
Gdy Ingrid skończyła 17 lat niedosyt wiedzy bardzo jąmęczył, w jej otoczeniu nie było bowiem nikogo, kto odpowiedziałby jej nanurtujące ją pytania. Wówczas dla zabicia czasu rozpoczęła swoje próby zczarami. Alv, z sercem pełnym obaw opowiedział jej o skarbie Ludzi Lodu, zktórego, by żyć w spokoju zrezygnował Ulvhedin. Skarb od śmierci Niklasaprzebywał w ukryciu. Zgodnie z tym, co ustalił ród dorośli jego członkowie mająprawo ocenić czy dziedzic skarbu powinien go otrzymać. Ingrid postanowiła więcnań zasłużyć i przez cały kolejny rok zachowywała się jak istny aniołek.
Tymczasem Dan w Szwecji wiódł życie młodego, ciekawegoświata geniusza, któremu niejednokrotnie przypadło szczęście obcowania znajwiększymi uczonymi Szwecji. Skończył już 18 lat i rodzice rozglądali się jużza godną syna panną.
Ofol Rudbeck junior poprosił Dana, by zajął się badaniamigórskiej flory, Dan zgodził się pod warunkiem, iż będzie mógł badaniaprzeprowadzić w Norwegii i przy okazji odwiedzić krewnych. Dn pożegnał się zrodzicami Tengelem Młodszym i Sigrid oraz z dziadkami Villemo i Dominikiem iwyruszył do Norwegii. Żegnając się z wiekową już ukochaną babcią poprosił ją byczekała na niego po powrocie, Villemo odparła że zamierzają dożyć sędziwejstarości a wówczas umrzeć razem, bo ich życie bez siebie nie jest nic warte.
 Był rok 1715 a ten októrym słuch zaginął - Vendel Grip przebywał wówczas w kraju Samojedów.
Jego podróż trwała bardzo długo, ponieważ po drodzeodwiedzał różnych uczonych. Do Grastensholm dotarł latem, gdy kończył 19 lat.Wpadł na dziedziniec, gdzie od razu rzuciła mu się w oczy szalona i odważnakuzynka stojąca z dłońmi wyciągniętymi ku niebu kipiącemu od zbierającej sięburzy. Alv i Berit serdecznie przywitali Dana. Ściągnięta przez ojca z wieżyIngrid wyjaśniła iż chciała dowiedzieć się czym jest burza, Dan podjął temat.Kuzyni szybko znaleźli wspólny język, a raczej Ingrid spotkała w końcu kogoś,kto potrafi udzielić jej odpowiedzi na tysiące pytań.
Alv i Berit z obawą spojrzeli na dwójkę młodych, bardzoblisko spokrewnionych, którzy bardzo szybko znaleźli wspólny język i odetchnęliz ulgą iż oboje są już po zaręczynach, choć wyglądali jak stworzeni dla siebie.
Wieczorem mieszkańcy Grastensholm wraz z Danem udali się wodwiedziny na Elistrand. W trakcie wspólnych rozmów Ingrid spytała ojca, czyzezwoliłby by wspólnie z Danem pojechała na wyprawę badawczą. Dan przejął głos,opowiadając iż nie zamierza tylko zajmować się roślinami, chciał poprzestudiowaniu sagi spisanej przez Mikaela dowiedzieć się co stało się zTengelem Złym. Dan chciał zabrać ze sobą Ulvhedina i Ingrid oraz skarb rodu, byprzeczesując Dolinę Ludzi Lodu wspólnie udało im się znaleźć grób TengelaZłego, może nawet wykopać kociołek i zdjąć przekleństwo ciążące na rodzie.Rozmowa zmieniła tor, lecz Ulvhedin i Ingrid nie uczestniczyli w niej, wmyślach snuli plany wyprawy mimo zakazu, jaki odnośnie wyprawy wydali ichbliscy.
Ingrid milczeniem wyrażała swój bunt, skierowany przeciwstanowczym odmowom ojca w kwestii jej wyjazdu z Danem. Nie potrafiła zrozumiećdlaczego ją tak karze, skoro cały rok zachowywała się wzorcowo, nie czyniąc nietylko złych, ale również dobrych uczynków z pomocą czarów. Pewnej nocyposzukała pomocy u Sol, mówiąc w ciemnościach o swoich rozterkach, takpodobnych do tych, które zgodnie z przekazywanymi z pokolenia na pokoleniehistoriami dręczyły również Sol. Ingrid chciała, by Sol, tak jak niegdyśKolgrimowi pomogła jej odnaleźć skarb rodu i by wpłynęła na bliskich, którzypowinni zrozumieć, że przeznaczeniem członków rodu jest uwolnić bliskich odprzekleństwa i ona MUSI jechać z Danem do Doliny.
Dan późnym wieczorem pakował się do podróży, którą chciałrozpocząć kolejnego dnia. Rano wyruszył z Grastensholm. Ulvhedin zaś odwiedziłAlva, by poinformować go że wyrusza za Danem, gdyż nie chce by kuzyn podróżowałsamotnie. Ulvhedin poprosił też Alva o przekazanie mu skarbu rodowego, który musię należał. Alv i Ulvhedin udali się więc do Lipowej Alei, gdzie pod opiekąducha Tengela Dobrego ukryte było dziedzictwo rodu. Ulvhedin pogładził ścianyposiadłości i dzięki swoim szczególnym zdolnościom ujrzał Tengela, Silje, Sol iinnych przodków, którzy zamieszkiwali jej przytulne wnętrze. To pomieszane zesmutkiem, iż ród jest tak nieliczny i nikt nie mieszka w pięknym domu myśliprzerwały krzyki Alva, który wypadł z Lipowej Alei z przejęciem oznajmiając, żeskarb zniknął. Mężczyźni wystraszyli się nie na żarty, że wykradła go Ingrid.Pędem dotarli do Grastensholm, gdzie stwierdzili że zniknął nie tylko skarb,ale również podręczne rzeczy, odzież, prowiant z kuchni i sama złotowłosa córkaAlva i Berit. Z pewnymi oporami, rodzice bowiem bali się starcia dwóch‘dotkniętych’ w rywalizacji o skarb [znane im bowiem były tragiczne finałytakich starć w historii rodu] zgodzili się by Ulvhedin wyruszył za Danem izaopiekował się Ingrid oraz sprowadził ją bezpiecznie do domu.
Dan podróżował z pokaźnym ekwipunkiem naukowym, był więcidealnym celem dla rabusiów, toteż zawsze w zasięgu dłoni miał naładowaną broń.Podczas podróży dostrzegł jeźdźca, który wywołał w nim niemały niepokój,ściągnął konie i z lękiem czekał na spotkanie posuwając się do przodu. Gdyzbliżył się do jeźdźca ze zdumieniem stwierdził iż jest nim Ingrid. Choć Danstarał się zachować rozsądnie i wybić kuzynce z głowy wyprawę, ta ani myślała otym by zawrócić do domu. Wyglądała na wielce zadowoloną z siebie i szczęśliwąaż po końcówki złotych włosów, zwłaszcza gdy gładziła przytroczoną do siodłasakiewkę, o zawartości której nie chciała opowiedzieć Danowi.
Wkrótce zatrzymali się na nocny odpoczynek poprzedzony ‘wykładami’,jakich Dan z radością udzielał opowiadając Ingrid o wszystkich swoichzainteresowaniach, o przyszłości jaka ich czeka..tej bliższej i tej odległej.Rozmowę przerwał im zbliżający się pędem wielki niczym demon otoczonyniebieskawą aurą. Ingrid pochwyciła juki i skryła się w gęstwinie, to jednaknie utrudniło Ulvhedinowi w zlokalizowaniu jej, a przede wszystkim skarbu. Poszarpaninie połączonej z rzuconymi przeciw sobie zaklęciami, bardziejdoświadczony Ulvhedin odebrał kuzynce skarb. Dan nie wiedział co począć, niechciał już zabierać rozszalałych z tęsknoty za Doliną Ludzi Lodu ‘dotkniętych’kuzynów ze sobą. Jednak cała trójka wiedziała jak bardzo siebie nawzajempotrzebują w takiej wyprawie. Dan zdecydował jednak, że to on zaopiekuje sięsakwą pełną skarbów na czas zbioru roślin i odda ją gdy dotrą do Doliny. Sumiennąpracą przy zbiorze roślin do zielników przekonali jednak Dana o wielewcześniej, by pozwolił im na eksperymentowanie z zawartością sakwy. Ingrid iUlvhedin z ubolewaniem stwierdzili, że w sakwie brak najcenniejszego skarbu –korzenia mandragory. Wg ich wspomnień został on najprawdopodobniej pochowanywraz z Kolgrimem blisko 100 lat temu. Pozbierali skarby i udali się w dalsządrogę. Wiedzieli, że nie mogą wzbudzić ludzkiej ciekawości rozpytując o drogędo Doliny, dlatego kierowali się wyłącznie wskazówkami Mikaela.
Podczas jednego z postojów Dan i Ingrid dołączyli dotrwającego w gospodzie wesela. Na zabawę wdarli się rabusie z wielkimipistoletami i rozpoczęli zbieranie kosztowności z pięknie wystrojonych gości.Gdy trafili na Ingrid zachwyceni jej urodą zdecydowali się zabrać ją ze sobą,ale potomkini Ludzi Lodu wykorzystała swoje moce, by hipnotycznie zadziałać narabusiów kręcących się po obu izbach i zmusić ich do opuszczenia broni uprzednio‘dostrzegając w izbie anioła stróża’. Goście z weselącym się tam równieżposterunkowym obezwładnili rabusiów. Ksiądz nie mógł wyjść z zachwytu iż ktośtak blisko niego miał objawienie i widział anioła, który ich uratował. Tłumweselników wielbił Ingrid, ale Dan nie pozwolił jej zbyt długo pławić się wchwale, ponieważ kolejnego dnia czekała ich daleka droga do Doliny.
Dzięki wskazówkom Mikaela i Kaleba udało im się odnaleźćdrogę do wejścia do doliny. Po drodze Ingrid wypytywała Dana – jedynego znanegobotanika o alraunę. Dan natomiast bił się z myślami, które coraz częściejkrążyły wokół Ingrid nie jako krewnej ale jako pięknej kobiety. W lodowymtunelu, przez który musieli się przeprawić by dotrzeć do Doliny Ludzi LoduIngrid opanowała klaustrofobiczna histeria, ale Ulvhedin i Dan zdołali jąuspokoić i wkrótce przemoknięci i umęczeni wyszli z lodowej jamy prosto dokolebki swych przodków.
Obóz rozbili w miejscu, z którego widzieli całą dolinę.Stworzyli prowizoryczny szałas i rozpalili ogień by się rozgrzać. Ulvhedin,dzięki swoim szczególnym zdolnościom wyczuwał iż coś jest wyraźnieniezadowolone ich obecnością w dolinie, dlatego nie chciał być tam dłużej niżtrzeba było. Wkrótce potem wspólnie zaczęli badać dolinę, wiedzieli dokladnie zprzekazanego przez Liv do tekstów Mikaela opisów gdzie stał dom Tengela iSilje, potem zlokalizowali ‘rezydencję’ wójta – ojca Heminga, w końcu dotarlirównież na cmentarz. Ulvhedin przekazywał Danowi swoje odczucia. Szczególniesilnie zareagował przy ruinach domu Hanny i Grimara, na cmentarzu zaś niewyczuwał, by grzebano tam dotkniętych. Ulvhedin omiótł spojrzeniem okolicznewzgórza i z nutą pewności w głosie stwierdził, że nie znajdą tam Tengela Złego,choć z pewnością wyczuwał w pewien sposób jego obecność i niezadowolenie.
Po skromnym posiłku rozpoczęli wspinaczkę po okalającychdolinę zboczach, chcąc odnaleźć skałę, z której spadł Kolgrim. Po męczącejwspinaczce znaleźli skałę, u której stóp spoczywał Kolgrim, jego grobu nieporastała trawa. Ulvhedin i Ingrid znaleźli szczątki Kolgrima, ale nie byłoprzy nich mandragory. Od miejsca jego spoczynku w stronę krzaków na odkrytejziemi prowadziły ślady małego stworzonka o ostrych pazurkach, Ulvhedinprzyjrzał im się z zaciekawieniem, we trójkę skierowali się w zarośla, zktórych wkrótce wyskoczyli przerażeni. Leżała tam wcale nie nadgryziona zębemczasu mandragora. Początkowe przerażenie pomieszane z obrzydzeniem wkrótceustąpiło miejsca rozsądkowi, Dan zabrał z zarośli brakującą część rodowegodziedzictwa. Alrauna zawieszona była na łańcuszku zbyt krótkim, by jakieśzwierze mogło je zsunąć przez głowę umarłego, poza tym wszystko wskazywało nato iż uwolniła się ona własnymi siłami uciekając od ustawionego nad mogiłąkrzyża.
Dan obawiał się krewnych, ufał im i bardzo ich lubił, alebardzo nieswojo czuł się widząc ich obłęd spowodowany przekleństwem rodu.Obiecał im że po dotarciu do obozowiska pozwoli im poeksperymentować zeskarbami i alrauną oczywiście. Po kolacji Ingrid i Ulvhedin zajęli się ważeniemeliksirów zgodnie z przepisami z dawnych zapisów.
Ingrid obudziła Dana, by podać mu eliksir który miał dać musiłę i przewagę nad wszystkimi żywymi istotami. Dan nie obawiając się niczegoskosztował płynu. W tym samym momencie w szałasie pojawił się Ulvhedin iskrzyczał Ingrid, że poi Dana erotycznym eliksirem. Ulvhedin nakazał imodpoczywać z dala od siebie i zapowiedział, że musi się przejść. Również uważyłi spożył jakiś eliksir o którym nie chciał im opowiedzieć. Podążał na skałę, naktórą wpadł Kolgrim tuż po tym jak zobaczył Tengela Złego. Dzięki eliksirowiwyostrzył działanie wszystkich swoich zdolności, by poradzić sobie z tymcokolwiek go tam czekało. Nie wiedział gdzie dokładnie ma zmierzać, niestetypełen informacji, z których korzystali i Kolgrim i Tarjei dziennik Silje wciążleżał na strychu Grastensholm.
Tymczasem w szałasie Ingrid przebudziła się, jej ciało bezreszty oddało się działaniu afrodyzjaków, które uważyła. Dan również ocknął sięze snu, na niego także zadziałał magiczny wywar.  Całkowicie oddali się pożądaniu, a spełnieniezbiegło się w czasie z kresem działania eliksiru. Dan martwił się o następstwatego zdarzenia, ale Ingrid nie przejmowała się tym zanadto, zażyła odpowiedniśrodek wygrzebany z sakwy ze skarbem i zachowywała jakby nic się nie stało.Dopiero po chwili dotarło do nich iż Ulvhedina nie ma z nimi, bo w pojedynkęposzedł szukać grobu Tengela Złego. Szybko ubrali się i wyruszyli za nim.Ulvhedin tymczasem wspinał się w górę, w myślach zbierając w całość przekazy zprzeszłości, dzięki którym chciał spełnić kolejny dobry uczynek. Eliksirprzesłonił mu jednak zdolność janego myślenia, gdyby tak było nie zostawiłbydwójki młodych ludzi pod działaniem eliksiru miłosnego w ciasnym szałasie, nieprzyszedłby również na wzgórze, z którego zbiegła kiedyś z krzykiem maleńka Solwystraszona przez Tengela Złego. Eliksir dodawał mu pewności siebie, sądził żejeśli udało mu się uporać z ludźmi z bagnisk to nie będzie dla niego problememtakże protoplasta rodu. W głębi duszy słyszał głos nakazujący mu zawrócić,upojony wywarem brnął jednak pod górę. Za jedną ze skał ujrzał najobrzydliwsząpostać, jaką mógł sobie w ogóle wyobrazić. Ulvhedin zawrócił i rzucił się doucieczki. Wspierały go jakieś moce, które usuwały przeszkody z drogi, którą jaknajprędzej oddalał się od stwora. Dobiegł już niemal do końca zbocza, gdywyczuł że mara daleko za jego plecami zaczęła się poruszać w ślad za nim. Wgłowie pędziły mu myśli, odczucie niezadowolenia z powodu gości w Dolinie,jakie czuł odkąd wyszli z lodowego tunelu znacznie się wzmogło. Czuł żeniepotrzebnie stworzyli wraz z Ingrid zagrożenie dla Tengela Złego, nie będącprzygotowanym by mu grozić. Czuł, że upiór czegoś pilnuje, bynajmniej nie byłto jednak grób, dobitnie wyczuł że nigdzie nie ma grobu Tengela Złego.
Gdy dobiegał do obozowiska spotkał Dana i Ingrid, którymrozkazał czym prędzej uciekać z Doliny. Gorączkowo spakowali rzeczy i popędzilido tunelu, z prądem rzeki i gnani strachem szybko pokonywali kolejne jegoodcinki. Ulvhedin i Ingrid coraz słabiej wyczuwali wpływ Tengela. Przeprawamimo tempa, w jakim się poruszali trwała niezwykle długo i choć po opuszczeniulodowego tunelu nie odczuwali już wpływu Tengela Złego szybko przywołali koniei dopiero po odjechaniu sporego kawałka zdobyli czas i dech na rozmowę.
Ulvhedin opowiedział im, iż w górze widział obraz TengelaZłego wywołany niesamowitą koncentracją jego myśli. Co gorsza, był onprzekonany, że przodek, który ściągnął na nich przekleństwo żyje gdzieś pozaDoliną Ludzi Lodu.
Ingrid zapowiedziała Ulvhedinowi, że póki co zrezygnuje zciężaru posiadania skarbu, chciała tylko zachować alraunę i po długichpertraktacjach udało jej się. Wrócili do gospodarza, u którego pozostawiliczęść swoich rzeczy i konia jucznego wraz z ekwipunkiem naukowym. Wypytywali gospodarzao Dolinę Ludzi Lodu, przypuszczał iż właśnie tam się wybierali. Jednakdokładniejszych informacji udzieliła im jego matka, starowinka, mówiąc iżTengel jest nieśmiertelny i będzie pojawiał się na świecie po wsze czasy.Podobno widziano go opuszczającego dolinę po latach, w których normalnyczłowiek nie mógłby już żyć, potem wędrował on po różnych miejcach. Widziano gow mieście Hameln kierującego się na południe.
Dan zdecydował się wyruszyć wkrótce do Hameln, by rozpytać oTengela Złego. Nie marnowali czasu w drodze do domu i po kilku dniach jazdypowrócili do bliskich.
Dan nie zwlekając powrócił do Szwecji, chciał oddać pełnezielniki swemu mistrzowi, pojąć za żonę piękną Madeleine i wkrótce potemwyruszyć do Hameln. Nie wiedział wówczas, że zmarł syn profesora, który zleciłmu zbiory i z powodu żałoby efekt jego prac został odłożony na później i zczasem zapomniany.
Alv nie podążył za córką na północ, ponieważ Berit zaczęłakaszleć krwią i nie chciał zostawić żony samej. Nie powiedzieli o tym Ingrid,nie chcieli jej martwić, Alv poprosił ją tylko by więcej pomagała matce wpracy. Podczas jej nieobecności przyszedł list od jej narzeczonego, w którymoficjalnie prosi o jej rękę, informując iż chciałby by przybyła do niego doChristiansand, gdzie zostanie przeniesiony po awansowaniu na lejtnanta. Ingridnie chciała jednak jechać do niego, by na cichym ślubie w domu jego kuzyna muprzysięgać, pragnęła póki co pozostać przy chorej mamie i starzejącym się ojcu.Co gorsza, zgodnie ze złą przepowiednią Dana, okazało się, że ich upojne chwilepozostawią jednak następstwa, że środek, który zażyła stracił swą moc.Zdecydowała iż jednak wyruszy do swego lejtnanta Thora Egila, poprosiła oprzygotowanie ślubnej sukni i rozpoczęła pakowanie posażnego kufra.
Eufrozyna Adelblom syciła się swoim widokiem w lustrze, wmyślach zachwycając się swoim pięknem. Wierzyła, że wszyscy mężczyźni światapowinni wiecznie leżeć u jej stóp. Do perfekcji opanowała sztukę wzbudzaniapożądania w mężczyznach i gaszenia go zimnym prysznicem perlisteego śmiechupełnego cnotliwości. Należał jej się podziw wszystkich wkoło, toteż nie wątpiłaże jej kuzyn Thor Egil również ulegnie jej wdziękom. Bardzo chciała dokuczyćkobiecie, z którą wkrótce miał brać ślub uwodząc go i rozkoszując sięrozgoryczeniem jego narzeczonej. Gdy Ingrid przybyła do ich domu matkaEufrozyny i Thor Egil wyszli ją powitać. Piękność natomiast pojawiła się naschodach, by wspaniałym entree już u progu przytłoczyć prostaczkę o prymitywnymnazwisku ‘Lind z Ludzi Lodu’ swym powabem. Niestety wejście jej się nie udało,kuzyn nie przeniósł ani na chwilę wzroku z pięknej miedzianowłosej i złotookiejnarzeczonej, co dla Eufrozyny było nie do przyjęcia, zdecydowana była zawszelką cenę skupić na sobie uwagę mężczyzny. Wyniośle przywitała się z Ingrid,nie tlko piękną, ale jak po chwili okazało się podczas rozmowy znającąfrancuski i wykształconą [bardziej nawet niż Eufrozyna]. Zaproponowano Ingridby odświeżyła się po podróży, Thor Egil tymczasem miał zaczekać na nią rozmawiającz kuzynką. Na odchodne Ingrid rzuciła narzeczonemu spojrzenie, dzięki któremuwidział świat zgodnie z jej poglądem, toteż rozmowa z Eufrozyną pełna była‘ochów’ i ‘achów’ lecz skierowanych do osoby Ingrid. Tego Eufrozyna nie mogłaznieść, upokorzona i zagniewana uderzyła kuzyna ciężkim kandelabrem uśmiercająctego, który wzgardził jej względami. Wkrótce wezwano władze porządkowe, azmartwiona Ingrid pożegnała się ze zmarłym narzeczonym i domem państwa Adelblomze smutkiem.
Ingrid nie bardzo wiedziała co dalej ma ze sobą i dzieckiempocząć. Choć początkowo kierowała się w stronę domu zawróciła konia doChristiansand. Nie chciała ściągać na głowy rodziców kolejnej troski.
Dan dotarł do Hameln w kilka miesięcy po ślubie z Madeleine.Przybył do miasta, do którego przybył wg baśni szczurołap, by uwolnić miastoopanowane przez szczury. Mieszczanie poprosili go o pomoc, a on grając naflecie wyprowadził z miasta wszystkie szczury, gdy zaś nie chcieli wypłacić mupieniędzy ponownie zagrał i wyprowadził ze sobą wszystkie dzieci, wraz zktórymi zniknął we wnętrzu góry. Gospodarz poradził Danowi, do kogo ma się zwrócić, by poznać historięmiasta i związane z nim legendy. Pan Braun był byłym współpracownikiemburmistrza, który aż rozpromienił się na myśl o tym że będzie mógł opowiedziećDanowi o Hameln. W starej księdze odnalazł on krótką historyjkę, zgodnie zktórą w 10 lat po wizycie szczurołapa, czyli w 1294 roku, w Hameln pojawiła siępostać pasująca do znanego  rodzie opisuTengela Złego, ale ponieważ posiadał flet ludzie wystraszyli się że toszczurołap wrócił i nie chcieli z nim rozmawiać. Choć wypytywał jedynie ozbocza gór Harzu. Zgodnie z przekazem, który pan Braun uzyskał od swojegoznajomego z Salzburga, tam Tengel Zły również się pojawił, a stamtąd powędrowałna południe.
Około Nowego Roku Dan dotarł do Salzburga, bardzo ciężkobyło mu jednak odnaleźć kogoś, kto znałby stare legendy. Pewnego dnia zagadnąłgo biedny student, który za opłatą opowiedział Danowi, że Tengel przybył dowioski sąsiadującej z jego rodzinną osadą. Wypytywał o coś jej mieszkańców, agdy nie chcieli  z nim rozmawiać wściekałsię i rzucał uroki. Dlatego wszyscy opuścili Salzbach sądząc że jest przeklęte.Tengel mówił podobno, że chce iść do piekieł. 
Dan ruszył w góry chcąc odnaleźć ruiny osady, aleposzukiwania zakończyły się fiaskiem. Nie wiedział gdzie ma się kierować, byśledzić wędrówkę Tengela udającego się na południe, a ponieważ powoli zaczynałobrakować mu pieniędzy zawrócił do domu.
Ingrid natomiast tułała się po Christiansand w poszukiwaniupracy. Nikt nie chciał jednak na służącą takiej grzesznej latawicy zniesamowitymi włosami i oczami. W końcu jednak zatrudniła się u trojgarodzeństwa, u ludzi tak skąpych że żaden służący nie wytrzymywał tam długo. Ingridzaharowywała się, nienawidziła tego dziecka. Próbowała wykorzystać swe moce, atakże prosiła o pomoc alraunę, ale dziecko mimo to rozwijało się w jej łonie.Kobieta, u której pracowała powiedziała jej że w Christiansand mają siostrę,która pobiera opłatę od matek i zajmuje się ich niechcianymi dziećmiumieszczając je w domach bogatych, bezdzietnych rodzin. Ingrid postanowiła, żetam właśnie odda dziecko.
Pod koniec marca urodziła pięknego czarnowłosego chłopczykabez oznak rodowego przekleństwa. Ingrid, ani nikt w Norwegii i Szwecji niewiedział, że na Syberii w plemieniu Taran-Gai żyje chłopiec ciężko dotkniętdziedzictwem pochodzący z tego samego pokolenia, wiedzę taką posiadał jedynieVendel Grip, który z odmrożonymi nogami przebywał wówczas w Archangielsku.
Ingrid postanowiła nazwać maleństwo imieniem Daniel. W kilkadni po porodzie Ingrid wróciły siły i opuściła dom trzech skąpców, którzy niechcieli zapłacić jej za miesiące pracy, jakie im wyświadczyła. Cudem udało jejsię odebrać konia, na którym przyjechała. Nie chciała jednak użyć wobec nichczarów, z jednej strony dlatego że mimo wszystkich przykrości dali jej dom nadgłową i adres kobiety u której miała porzucić Daniela.
Gdy dotarła do Christansand odnalazła dom madame Andersen,ale ponieważ koń wymagał odpoczynku a madame mogła odwiedzić dopiero jak sięściemni najpierw zatrzymała się w gospodzie i po zmroku z małym zawiniątkiemudała się do wybawicielki od kłopotu. Alrauna wisząca na szyi Ingrid zwijałasię z niechęci do pani Andersen, w głowie Ingrid kotłowały się myśli, czykorzeń chroni potomka rodu, dlatego że został spłodzony przy udziale wywaru,którego elementem była mandragora, czy chroni go przed pewnymniebezpieczeństwem. Ze ściśniętym gardłem oddała kobiecie zawiniątko takstarannie pielęgnowane jedynie przez trzy dni – Daniela syna Ingrid.
Wróciła do gospody i szybko zasnęła, dręczyły ją jednakkoszmary, dlatego musiała zdjąć alraunę i umieścić ją w najdalszej częścipokoju. Z przyzwyczajenia obudziła się bardzo wcześnie, ubrała i wyruszyła naspacer po mieście. W powrotnej drodze do gospody uwagę jej zwróciła łkającagorzko dziewczyna, która początkowo nie chciała opowiedzieć co ją tak gnębi alew końcu powiedziała Ingrid, że podobnie jak ona oddała wczorajszego wieczoruswoją córeczkę madame Andersen. Ingrid zmartwiała, ale na szczęście Stinepowiedziała jej, że w sąsiednim pokoju słyszała kwilenie innego maleństwa.Natomiast dziś rano na rynku usłyszała, że dom madame Andersen to fabrykaaniołków, iż nie oddaje ona dzieci do dobrych domów, tylko uśmierca je. Ingridzareagowała gwałtownie, wierzyła że dzieci wciąż żyją. Szybko udało im sięznaleźć dwóch posterunkowych, z którymi popędzili do domu madame Andersen.Kobieta nie otwierała im drzwi, leżała na łóżku z niemal siną twarzą, Ingriddojrzała wczepioną w nią alraunę, od działania której szybko ją uwolniła. PaniAndersen nie chciała powiedzieć przybyłym gdzie są dzieci, ale usłyszeliwskazówkę sąsiadki, by szukać w chlewiku. Już z daleka dało się słyszeć płaczdziecka, co przydało im nadziei że choć jedno z dzieci pozostało żywe. Pokrzątaninie udało im się odnaleźć również małego Daniela. Sąsiedzi byli chętnido pomocy, przygarnęli dziewczęta z maleństwami, pozwolili im się rozgrzać idali małym czyste kocyki.
Wieczorem dziewczęta zastanawiały się nad przyszłością,Stine nie miała gdzie się podziać. Ingrid zaś chciała czym prędzej wrócić doGrastensholm, wiedziała że kochani rodzice nie będą przez nią musieli znosićpogardy. Wiedziała że nigdy więcej nie rozstanie się z Danielem. Stine byłazrozpaczona, nie miała co z sobą począć. Bezimienną małą postanowiła nazwaćimieniem Ingela, bo pierwsze imię ‘Ingrid’ zostało jej odradzone przezpotomkinię Ludzi Lodu. Szczęśliwie policjanci oddali im pieniądze, którymizapłaciły fabrykantce aniołków. Dlatego Ingrid postanowiła napisać doGrastensholm list, w którym prosiła rodziców, by jeśli nie przeszkadza im żeprzybędzie do domu z nieślubnym dzieckiem wywiesili na wieżyczce w Grastensholmproporczyk i że wraz ze Stine przybędą tam za jakieś 2,3 tygodnie.
Całe Christiansand żyło historią o fabrykantce aniołków,życzliwi ludzie chcieli oglądać dzielne matki i ich pociechy i chętnie wręczaliim drobne podarki. Posterunkowy pomógł im kupić tanią furkę i wkrótce weczwórkę wyruszyli w drogę do Grastensholm. Po drodze dokonały odkrycia, iżNorwegia znajduje się w stanie wojny, niejednokrotnie odpierały próbyzarekwirowania im konia i wozu. Zatrzymywały się w gospodach mówiąc, żezmierzają do kuzynów, bo mężowie ich są na wojnie.
Gdy ujrzały wierzę Grastensholm z trzepoczącym proporcemIngrid popędziła konie. Ze smutkiem myślała o zdrowiu rodziców, zwłaszczamatki, która nie była zdrowa, gdy Ingrid opuszczała Grastensholm. Szczęśliwieprzywitali ją oboje, jak się okazało dzięki Ulvhedinowi, który leczył Berit zpomocą zawartości skarbu Ludzi Lodu. Ustalono, iż będą utrzymywać iż Danieljest synem Thora Egila zaś Ingela to córeczka poległego żołnierza. WieczoremGrastensholm odwiedził Ulvhedin z rodziną, gdy zobaczył Daniela rzucił Ingridwymowne spojrzenie, od razu wiedział że jest to owoc miłosnego spotkania zDanem. Ingrid nie chciała jednak burzyć szczęścia Dana i Madeleine, poprosiławszystkich by nie dopuścili by prawda wyszła na jaw. Chciała pozostać samotną matką.
Ingrid zakasała rękawy do pracy, była przerażona stanemfinansów, koniecznymi remontami, na które nie było środków i innymi problemami,z którymi sami musieli sobie dać radę jej drodzy rodzice.  Bała się o to by rodzice, choć wciąż leczeniprzez Ulvhedina nie zarazili małego suchotami, które męczyły nie tylko ich, alerównież bardzo wiele pobliskich mieszkańców.
Mimo wielkich wysiłków calego Grastensholm i Elistrand, borodzina Ulvehedina jak tylko mogła wspierała Ingrid w jej staraniach pewnegodnia wójt nie chciał dłużej czekać z opłatami, jakie zobowiązani byli ponosićna rzecz korony. Ingrid przekonała urzędnika, by został na noc w Grastensholm.Położyła Dana spać i wyjęła ukrytą dawno temu alraunę, odkąd wróciła doGrastensholm nie chciała przysparzać rodzicom zmartwień zajmując się czarami. Tejnocy jednak zasnęła z alrauną na piersi, zapadła w głęboki sen, alraunawskazała jej miejsce w Lipowej Alei. Ingrid obudziła ojca, by wraz z nim udaćsię tam, gdzie jej się wyśniło. W pokoiku, w starej części Lipowej Alei zaobluzowaną deską szafy znaleźli ciężki skórzany woreczek oraz list, w którymSilje, która ukryła oszczędności pochodzące z malowania tapet i z prezentów odTengela. W woreczku znajdowało się dużo złotych monet.
Wójt odjechał uraczony zapłatą z węgierskich guldenów.Resztę odnalezionego skarbu podzielono pomiędzy innych spadkobierców Silje –rodzinę z Elistrand i tę zamieszkałą w Szwecji. Nie był to łatwy czas dlawszystkich członków rodu. Co najważniejsze jednak, uratowano Grastensholm i powiązanez nim ekonomicznie Elistrand i Lipową Aleję.
Przed Bożym Narodzeniem do Grastensholm dotarł list zradosną wieścią, że Vendel Grip żyje! Miał też wiele nowin, którymi chciałpodzielić się z resztą rodziny. Między innymi o dotkniętym chłopcu, któryurodził się w Taran-Gai.
Do kwitnącego Grastensholm zaczęli przybywać kandydaci doręki wciąż pięknej Ingrid, która obiecała rodzicom że zastanowi się nadkonkurami, dostrzegała bowiem że ukochane Grastensholm coraz bardziej wymagałomęskiej ręki. Berit, czuła się bardzo dobrze, bo tak właśnie chorobaprzypuszczała na nią ostatni i śmiertelny atak. Wieczorem porozmawiała z Alvemo ich szczęściu, o tym że ukochana córka będzie miała męża, wnuk ojca aGrastensholm młodego gospodarza. Tej nocy Berit zasnęła i nie obudziła się jużnigdy więcej. W niedługim czasie na suchoty zapadło kilkoro dzieci w parafiiIngrid bardzo martwiła się o Daniela. Po rozmowie z ojcem, który poparł jejpomysł napisała najtrudniejszy list w swoim życiu.
Tymczasem w Szwecji Villemo wypytywała swego wnuka Dana o todlaczego, choć są z Madeleine 8 lat po ślubie nie doczekała się jeszczeprawnuka. Prawda była taka, że Madeleine i bez tego samą siebie oskarżała obrak potomstwa. Villemo widziała, że wnuk z żoną są bardzo szczęśliwi i niepotrafiła pojąć w czym tkwi problem. Martwili się wraz z Dominikiem że ichlinia rodu wygasa. Villemo rozmawiała chwilę z Danem o niej i Dominiku, któregokochała tak samo mocno jak przed pięćdziesięciu laty, ostanowili nawet że umrąrazem, w pojedynkę żadne z nich nie miało bowiem sensu dalej żyć. Rozmawialitakże o zmarłej Berit i zdolnej Ingrid, która swoje talenty marnowała zajmującsię dworem. Wspominali też biednego Vendela, tak ciężko doświadczonego przezlos w Syberii. Dan planował go odwiedzić, by poznać szczegóły jego opowieści,które jak mu się zdawało zlewały się w pewnych elementach o jego wiedzy oTengelu Złym.
Dan otrzymał list od Ingrid, która wyjawiła mu całą prawdę omałym Danielu i prosiła jego i Madeline, by przygarnęli go do siebie, dopóki wGrastensholm szaleje zaraz suchot. Dan nie wiedział co począc, akurat w tejchwili do pokoju w którym siedział przyszła jego żona, której przekazał poufnylist od Ingrid i poprosił by porozmawiali, gdy się opanują. Madeleine dołączyłado męża w ogrodzie, Dan z przejęciem opowiedział jej szczegóły wyprawy doDoliny Ludzi Lodu, opowiedział jej o kłótniach między nim a kuzynką, o brakujakichkolwiek uczuć między nimi i o wywarach które uważyli w Dolinie przodków. Madeleinechciała wraz z Danem pojechać po Daniela. Wieczorem przekazali tę informacjęreszcie rodziny, Dominik był szczęśliwy że jego ród nie wygaśnie, pytania niemiały końca, ale gdy już wszystko było wyjaśnione postanowili zgodnie, żeDaniel powinien pozostać przy nazwisku matki.
Wkrótce Dan i Madeleine pojechali do Norwegii. Spędzili tam10 dni, dłużej nie chcieli tam przebywać w obawie przed zarazą. W ChristianiiDan spotkał się ze swoimi uczonymi znajomymi, który zgodzili się poprosićIngrid o wspieranie ich naukowo. Jeden z nich, stary kawaler rzucał nawetpięknej Ingrid odwzajemniane przez nią powłóczyste spojrzenia. Madeleinezapewniła Ingrid, że już teraz wielce kocha Daniela, ale nigdy nie podejmienawet próby rywalizacji z nią o jego miłość. Dan nie omieszkał równieżwspomnieć jak bardzo wszyscy cieszą się w ich domu w Szwecji z istnienia irychłego przybycia Daniela. W dniu wyjazdu Ingrid przekazała Danowi i Madeleinestarannie zapakowaną alraunę, która zawsze opiekowała się Danielem. W końcunadeszła też chwila, w której Ingrid miała się pożegnać z Danielem nie wiadomona jak długo.
Daniel szybko zadomowił się w Morby. Madeleine nauczyła gopisać i czytać po szwedzku, mógł odpisywać na listy od mamy, które przychodziłydo niego co tydzień. Jego babka Villemo szalała na punkcie wnuka.
W dwa lata po wyjeździe Daniela Ingrid wyszła za mąż zakolegę Dana- Ernesta, nie był człowiekiem zamożnym, ale w posagu Ingridotrzymali Grastensholm, które w przyszłości odziedziczyć miał Daniel, więc niewiodło im się źle. W Elistrand Jon i Branja doczekali się maleństwa –chłopaczka którego ochrzcili imieniem Ulf.
Ingrid i Ulvhedin niekiedy dawali upust swoim czarnomagicznym ciągotom eksperymentując wspólnie z zawartością skarbu rodowego wLipowej Alei.
Gdy Daniel skończył 12 lat został wysłany do szkoły wUppsali.
W rodzinie Oxenstierna spośród 14 dzieci żyło zaledwiepięcioro, 4 córki i Goran, który miał w przyszłości odegrać ważną rolę w życiuDana i Daniela.
Pewnego dnia Villemo obudziła się i z radością budzącDominika pokrzykiwała, że obudziła się w końcu wcześniej niż on. Zaczęłaszturchać ukochanego, by go obudzić ale to nic nie dawało. Wówczas dopieroprzyjrzała się jego twarzy tak samo białej jak jego włosy. Dominik umarł weśnie, to nie docierało do Villemo, która cały dzień trwała w rozpaczliwym amokupowtarzając sobie jedynie iż mieli umrzeć razem. Zbolała rodzina zaś zajęła sięprzygotowaniami do pogrzebu.
Villemo nie chciała spać, bliscy pozwolili jej więc zostać wwygodnym fotelu, w którym zwykł tak niedawno przed snem siadać jej mąż. Wszyscybliscy byli kochani i troskliwi, ale nie pojmowali że bez Dominika jej życiezblakło i utraciło sens. W głowie Villemo zaświtała myśl, iż Dominik zpewnością powędrował do Grastensholm, tam gdzie bije serce ich rodu i tam nanią czeka. Zaczęła więc brnąć przez rozmokły śnieg, by jak najszybciej znówujrzeć ukochanego. Pełna bólu ale i determinacji by dołączyć do Dominika. Wpewnej chwili nogi straciły siłę i nie chciały już nieść jej 74 letniego ciała,upadła w śnieg i ogarnęła ją senność. Wówczas objęły ją czyjeś delikatne,ciepłe ręce i uniosły, ujrzała Tengela Dobrego, który przykazał jej wyjść zeswej ziemskiej powłoki i dołączyć do nich, a było ich już dwanaścioro.Przyjazne duchy, które pojawiały się i pomagały bliskim w potrzebie. Byli tamwszyscy, którzy złe dziedzictwo próbowali zamienić w dobro - Tengel Dobry, Sol,Niklas, Trond i inni oraz Dominik i Villemo. Sol przywitała Villemo radośnieciesząc się, wiedzieli bowiem że wkrótce ich żyjący krewni potrzebować będą ichpomocy – będą musieli pójść do źródeł życia. Powitał ją również szczęśliwyDominik, młody i piękny, dokładnie taki jakiego pokochała.
Dan i Tengel odnaleźli Villemo bardzo daleko od domu.Ubolewali nad jej śmiercią, ale z drugiej strony wiedzieli, że nie byłabyszczęśliwa bez Dominika. W kościele Esterna odbył się wspaniały pogrzeb, naktórym pojawiło się wiele zacnych osób, a wśród nich również Goran Oxenstierna,cywile i oficerowie, którzy chcieli uczcić odejście Dominika i jego wesołej ilubianej żony.
Na Morby dlugo jeszcze panowała pustka nie do wypełnienia.
Daniel zaczął chodzić do szkoły w Uppsali, by przygotowaćsię do studiów uniwersyteckich. Mieszkał w szkole, a na niedziele wracał doMorby. Nie opowiadal jednak rodzicom jaką udręką jest dla niego nauka w tamtejplacówce. Nauczyciele sądzili bowiem że każdą wiedzę i maniery należy chłopcomwbijać przez skórę. Upuszczone jedzenie należało zlizać z ziemi, ten, którynierówno ustawił buty kolejnego dnia chodził boso, zaś zła odpowiedź na lekcjikończyła się ciosem wskaźnikiem od mapy. Danbiel był oszołomiony tym, co go tamspotykało, dotychczas bowiem spotykał się z samym dobrem i spokojem. Początkowobył bierny, po pewnym czasie obudziło się w nim jednak wrodzone poczuciesprawiedliwości Ludzi Lodu. Wystąpił przeciw nauczycielowi w obronie dwóchnapastowanych przez niego chłopców. Nauczyciel oszalały z wściekłości stłukł gokijem i nie wiadomo jak skończyłaby się cała ta historia, gdyby nie to żezaalarmowani hałasem inni nauczyciele odciągnęli belfra od chłopca.
Było to akurat pod koniec tygodnia i gdy Dan z Madeleine wniedzielę ujrzeli chłopca nie mogli pojąć co się stało. Prawda wyszła na jaw,gdy wieczorem Madeleine przypadkiem zobaczyła ślady po razach na plecachDaniela. Nie mogli zrozumieć dlaczego chłopiec dotychczas milczał, lecz onwyjaśnił im że nie wiedział jak powinno być w szkole i sądził że właśnie takjak było, ale nie mógł patrzeć jak nauczyciel pastwi się nad chłopcami idlatego zareagował.
Daniel bardzo chciał wrócić do Ingrid chociaż na święta. AleDan miał dla niego lepsze wieści, bowiem zgodnie z listem, który otrzymał odkuzynki Grastensholm jest w końcu wolne od suchot i stęskniona matka oczekiwałarychłego powrotu Daniela do domu. Postanowiono, że Daniel wróci do matki ibędzie kontynuował naukę w szkole w Norwegii. Dan zaś korzystając ze swoichznajomości wprowadzi ład w szkole w Uppsali. Gdy zaś nadejdzie właściwy czasDaniel powróci do Szwecji by kontynuować naukę na uniwersytecie. Póki co zaśmieli we trójkę – Dan, Madeleine i Daniel pojechać do Norwegii przez Skanię, byprzy okazji odwiedzić Vendela i tam już być może spotkać Ingrid.
Tak postanowiono, a Dan nie zdawał sobie wcale sprawy że wten sposób jego syn rozpocznie swą wędrówkę do źródeł życia.
Anna Greta i Christiana przygotowały wiele specjałów, gościebowiem mieli pojawić się w Andrarum akurat na wigilię i bardzo zależało im natym by suto ugościć ich w skańskim stylu. Vendel niezwykle cieszył się nawizytę Dana, któremu chciał koniecznie opowiedzieć o swojej wyprawie. Mały, ośmioletniOrjan prezentował 5 lat starszemu Danielowi całe Andrarum.
Vendel nakreślił mapę, dzięki której mógł bardziej obrazowoprzedstawić Danowi i Danielowi [Dan bardzo chciał by syn usłyszał od Vendelawszystkie opowieści]. Opowiadał o Taran-Gai, krainie porośniętej tajgą, wktórej dowiedział się że być może Tengel Zły nadal żyje. Nie potrafili tylkozłożyć w całość hipotezy Dana mówiącej o tym, że Tengel Zły wędrował popołudniowych stronach. Nie mieli pomysłu czego mógłby tam szukać. Vendelwspomniał także o grze na flecie, która była sztuką tarangaiczyków.Zastanawiali się czy Tengel Zły nie przybył do Hameln w 1294 r. w poszukiwaniuSzczurołapa, który był tam w 1284 r.. wyjaśnił też że w przeciwieństwie do tegoco sądzili Tengel nie zaprzedał duszy Szatanowi tylko śmierci – Shama, któremupotomkowie Ludzi Lodu dotknięci dziedzictwem mieli dostarczać ‘czarne kwiaty’zabijając na ziemii. Tun-sij mówiła również Vendelowi, że w kociołku, którego wDolinie pilnuje duch Tengela złego nie było magicznych ziół ale coś innego.Daniel zadawał wiele uszczegóławiających pytań.
Na podstawie informacji przekazanych przez Vendela sądzili,że początek klątwy w ich rodzie wziął się właśnie na skutek wizyty TengelaZłego w Taran-Gai i tam należałoby szukać sposobów na zdjęcie przekleństwa. Danzapowiedział nawet Vendelowi, że chciałby wyruszyć do Taran-Gai pod przykrywkąekspedycji naukowej, by poznać tajemnice przekleństwa ich rodu. Danieloczywiście chciał wybrać się tam z ojcem. Vendel bardzo tęsknił za swoimdzieckiem, które zostało samotne w ziemi Nieńców, nie chciał jednak obudzić wsobie nadziei na to że kiedykolwiek je zobaczy. Vendel rozpoczął nawetprzyuczanie Daniela języka jurackiego.
Ingrid, która przybyła do Skanii kilka dni po wigilii niemogła pojąć jak Dan i Vendel mogli zasiać w jej chłopcu wolę wyprawy do tejdalekiej i niebezpiecznej krainy. Ingrid przeraziła się również bliznami naplecach syna, ale Dan obiecał jej zaprowadzić porządek w szkole Daniela. Danoddał kuzynce alraunę, która musiała być blisko Daniela. Ingrid nie chciała, byErnst zobaczył korzeń, nie zdawał on sobie sprawy że jego żona jest czarownicąnie tylko z wyglądu ale również faktycznie.
W drodze powrotnej Ingrid wyjaśniła Danielowi jak wielkąrolę w jego życiu odegrała alrauna i wręczyła mu ten amulet, synek zaś obiecałmieć go zawsze przy sobie. Wiedział, że przyda mu się podczas wędrówki doTaran-Gai, bez względu na to co na ten temat myśleli Ingrid i Dan czuł że musitam pojechać.
Jeszcze tego samego roku Dan napisał do cara o zgodę naekspedycję naukową. Odpowiedź i to odmowną otrzymał mimo wielu ponagleń dopieropo 2 latach. Zależało mu bardzo na szybkim zorganizowaniu wyjazdu, ze względu namłody wiek Daniela byłoby wykluczone by jechał.
Po kilku latach spędzonych w Grastensholm Daniel powrócił doSzwecji, by podjąć naukę na uniwersytecie. Tak się niestety nie stało boSzwecja znów znalazła się w stanie wojny. Goran Oxenstiema zostal oddelegowanyi jak to już wcześniej bywało miał sobie dobrać podwładnych spośród ludzimieszkających w jego dobrach, zabrał między innymi Dana – profesora niemal siłąoderwanego od nauki i jego syna Daniela mimo gwałtownych protestów ojca.
23 sierpnia 1741 roku Goran Oxenstiema, Daniel i Dan wwyniku rosyjskiego okrążenia trafili do niewoli. Przewieziono ich na wschód, aDan stracił syna z oczu. Ale gdy skutym jeńcom pozwolono na chwilę odpoczynku irozdano każdemu po kromce twardego chleba Dan usłyszał szept syna, który wprzeciwieństwie do reszty Szwedów nie był skuty. Dan nakazał chłopcu uciekac dodomu. Był przykuty do innych wziętych w niewolę i nie było nadziei na to żeDanielowi uda się go uwolnić niepostrzeżenie dla Rosjan. Daniel zapowiedziałojcu, że nie zamierza wracać póki co do domu, chciał wejść we wrogi kraj.Dobrze znał rosyjski a dzięki kilkuletniej korespondencji z Vendelem wiedziałgdzie się kierować, wierzył również w opiekę, jaką roztaczała nad nim alrauna.
Dan zatrwożył się o chłopca, to on miał odbyć wyprawę doTaran-Gai, nie chciał by jego jedyny syn narażał się na jakiekolwiekniebezpieczeństwo. Tak najwidoczniej jednak miało się stać, bo Daniel pożegnałojca, mówiąc że zobaczą się w domu i odbiegł kryjąc się po zaroślach.

Wiatr od wschodu - tom XV


Aby opowiedzieć historię niewspominanej dotąd gałęzi ze Skanii należy cofnąć się nieco w czasie.
Cecylia zajmowała się dziećmi króla Christiana IV i Kirsten Munk i choc obie szczerze się nienawidziły przywiązanie dzieci do piastunki poskutkowało tym, iż gdy wyszła za mąż za Alexandra i urodziła Tancreda i Gabriellę, jej dzieci dorosły na dwór trafiła jej przyszła synowa Jessica, która z kolei zajęła się dziećmi jednej z podopiecznych Cecylii - Leonory Christiny, która poślubiła Corfitza Ulfeldta. Mała hrabianka - Eleonora Sofia bardzo polubiła piastunkę. Jednak na skutek ciemnych spraw, jakich dokonał Ulfeldt rodzina musiała opuścić Danię i wyjechać do Skanii, a Jessica nie pojechała z nimi. Z czasem miejsce Jessici zajęła córka Lena, która stała się towarzyszką Eleonory Sofii i zamieszkała z nia w Skanii. Lena poznała tam swego przyszłego męża -Orjana Stege rodowitego Skańczyka i na stałe się tam osiedliła. Małżeństwo ich było bardzo szczęśliwe, zamieszkali w majątku niedaleko Andrarum. Wkrótce na świat przyszła Christiana, cicha i spokojna pełna serdeczności dla świata i ludzi.Tymczasem Eleonora Sofia Ultfeld wyszła za mąż za Lave'a Becka - wywodzącego się z bogatej rodziny szlachetnej krwi, u którego Orjan Stege pełnił funkcję adiutanta. Eleonora Sofia Beck nie żyła dlugo w małżeństwie, wkrótce na jej dworze w miejsce matki pojawiła się Christiana. Córka Leny wyszła za mąż za właściciela ziemskiego - Orjana Stege, niestety kiedy orjan już dostał ją za żonę zmienił się z adoratora w despotycznego dusigrosza, co powodowało konflikty w związku z wpisaną w ród Ludzi Lodu szczodrością. Biedna Christiana ukrywała przed kochanymi rodzicami swoje nieszczęście, fakt iż mąż w każdej czynności widział możliwość wzbogacenia się. Często kłócili się, a Christiana przepędzała wtedy ich synka Vendela, by nie słuchał rozwścieczonego ojca. Gdy Vendel miał 13 lat, w 1707 roku król-wojak Karol XII posłał do Szwecji po kolejne 10 tys. rekrutów, wśród których znalazł się także młody Corfitz Beck - syn Eleonory Sofii. A Orjan postarał się,wbrew woli żony, by jego pucybutem został Vendel, liczył na to że syn za swe bohaterstwo otrzyma szlachectwo. Po wyjeździe Vendela w domu Gripów nigdy nie było już tak jak wcześniej. W trzy lata później w 1710 zaraza, jaka zapanowała w Skanii zabrała ze sobą Sorena Gripa i Lavego Becka. Vendel wówczas był w dalekiej Rosji, matka otrzymała już od niego list - radosny, żądny przygód syn nie znał jeszcze wówczas prawdziwych kolorów wojny. Kolejny, jaki otrzymała w 1708r. nie był już tak optymistyczny, jej mały synek był przemęczony, widział jak koledzy padali z wycieńczenia, od rosyjskich kul bądź ran poniesionych w bitwach. Kolejny list przyszedł z Połtawy w rok później - Vendel był porażony żniwem jakie wojny zbierały wśród ludzi, tęsknił do domu, Vendel zrezygnował z opisywania wojen, jakie stoczyli. Christianie serce krwawiło na myśl o niebezpieczeństwach jakie czyhają na jej małego synka a żyjący jeszcze wówczas Soren wściekał się i wyzywał syna od tchórzy.
Żołnierzom udało się przekonać rannego króla do wycofania się, w trakcie odwrotu wojska szwedzkie zabładziły i skierowały się do delty utworzonej przez dwie zbiegające się rzeki - tam dopadli ich Rosjanie i choć siły szwedzkie były liczebniejsze w tak beznadziejnym położeniu nikt nie wykazywał woli, by walczyć. Szwedzkie wojska w sile 16 tys. trafiły do niewoli Rosjan, których było o połowę mniej. Po morderczej wędrówce do Moskwy, podczas której kolejni żołnierze padali jak muchy z wycieńczenia i niedożywienia Vendel był pociechą dla każdego, kto potrzebował otuchy. W trakcie wędrówki Vendel nauczył się odrobinę rosyjskiego. W carskiej stolicy szwedzcy żołnierze nie mieli lekkiego życia, zakwaterowano ich w ciasnych barakach, w któcych często pojawiali się Rosjanie, by dać upust swemu zdaniu o niewiernych Szwedach. Warunki nie były jednak tak złe, jak te w których przyszło im żyć w drodze do stolicy.
Pewnego dnia do Szwedów dotarła wieść że wkrótce zostaną zesłani na Syberię, za Uralem. Tak się również stało i wkrótce niewielkie już szwedzkie wojsko zostalo zmuszone by w mrozach wędrować rzekami do osad na Syberii. Vendel ze swym panem - Corfitzem trafili do Tobolska. Wkrótce młody Grip nauczył się wyprawiac skóry i przygotowywać z nich pięknie zdobione sakiewki, dzięki czemu miał odrobinę pieniędzy, mógł się lepiej odziać. Pewnego dnia jego pan zabrał go do domu jednej z rodzin przybyłych tu z nadbałtyczkich prowincji - do domu Skoghów, w którym Vendel spotkał przepiękną Marię, którą pokochał od pierwszego wejrzenia. Przez rok czasu dużył się w niej wywołując przypadkowe spotkania, w przypływie czułości dla ukochanej zrobił dla niej nawet piękną sakiewkę, którą sprezentował jej przy okazji kolejnego "przypadkowego" spotkania. Wówczas pojawił się u niego rozwścieczony Corfitz - był wściekły że ktoś tak nisko urodzony śmie wprawiać w zakłopotanie wysoko urodzoną Marię, która została jemu obiecana. Bardzo wówczas skrzyczał chłopaka, używając bolesnych epitetów. Vendel nie widział sensu wciąż trwać w Tobolsku, i choć wielu już podejmowało próby ucieczki, po czym schwytani trafiali jeszcze głębiej na Syberię, chłopak stwoerdził że nie ma wiele do stracenia. Nie chciał już spotkać Marii, miał też żal do Becka za tak gorzkie słowa. Podjął więc udaną próbę opuszczenia Tobolska - od biednego rybaka za połowę zgromadzonych pieniędzy odkupił jego lichą, przeciekającą łódź i ubranie. Udało mu się przepłynąć pod czujnym spojrzeniem strażników i opuścić Tobolsk. Wiele razy Corfitz żałował swych słów, nie wiedział czy jego młody, wierny towarzysz umknął pościgom, które za nim organizowano, modlił się by Bóg miał w opiece Vendela. Tymczasem młody Grip spłynął nurtem aż do Samarowej - wiedział że do tego momentu Irtysz jest żeglowny, nie wiedział co pocznie dalej i zdecydował za niego dziki nurt, z którego nie mógł się wyrwać, który poniósł go na wody wielkiego Obu. Vendel niemalże nie schodził na ląd, w lesistej tajdze a potem bagnistej tundrze pełno było niebezpiecznych zwierząt.
W końcu całkowicie wykończony zszedł na ląd, niedożywiony, zmęczony ciągłym pilnowaniem się nurtu po wielu dniach spływu odczuł niesamowite zmęczenie. Obudził go radosny chichot, słowa jakich znaczenia nie znał. Gdy z trudem otworzył oczy ujrzał 5 dziewcząt od stóp do głów ubranych w futra, niestety żadna z nich nie rozumiała co do nich mówił, choć próbował po szwedzku, rosyjsku i wogulsku powiedzieć im że jest głodny. Vendel dotarł do krainy Juratów - mieszkańców ujścia Obu. Vendel oczywiście nie zdawał sobie z tego sprawy, był zjawiskiem dla młodych dziewcząt - jego jasne włosy, niebieskie oczy były dla nich czymś zupełnie niespodziewanym. Juraci byli plemieniem z rodu Samojedów, sami siebie nazywali "nieńcami", co oznaczało ludzkie istoty - całe swe życie spędzali bowiem pośród zwierząt. W końcu udało mu się na migi poprosić dziewczynki o jedzenie. Kątem oka dostrzegł że jacyś mężczyźni oglądali jego łódź. Początkowo jedzenie wydawało mu się mdłe. Jego pusty od dawna żołądek nie przyjmował najlepiej sloniny morsa, jaką podały mu dziewczyny. Kiedy sie trochę posilil wstał, był znacznie wyższy niż jego towarzyszki, które pełne podniecenia przywołały mężczyzn zajmujących się łodzią. Mężczyźni posłali dziewczęta po skórzaną kurtkę dla Vendela, dla takiego olbrzyma jak on byla mocno przyciasna, rękawy sięgały mu do łokci - Juraci zasmiewali się do łez. Po wielu probach porozumienia się Vendel dowiedział się że łódeczką nie uda mu się dotrzeć na zachód, mężczyźni jednak mogli zabrać go ze sobą bo tam właśnie zmierzali. Vendel darował im i tak bezużyteczną mu wówczas łódź, którą bezzwłocznie się zajęli. Dziewczęt natomiast z radością zaopiekowały się Vendelem, zabrały go do drewnianego szałasu przed którym stały imponujące sanie z zaprzęgiem psów. W zagrodzie uwiązanych było także kilka renów. Vendel opadł zupełnie z sił, gdy dotarł do szałasu chcial jedynie zaspokoić pragnienie i usnąć. Wkrótce najstarsza z dziewcząt przygotowała mu dziwny sfermentowany napój, chichot który towarzyszył mu gdy go spożywał utwierdzał go w tym, iż napitek może mieć działania erotyczne. Wypił dziwny napój jednym chaustem, wówczas z podworza dało się słyszeć poszczekiwanie psów. Mężczyźni i dziewczęta wylegli przed szałas, Vendel ledwie zdołał dotrzeć do drzwi - napój mocno go odurzył. Przybysz wszedł do szałasu - tak Vendel poznał Irovara. Przybysz na szczęście mówił po rosyjsku. Okazało się że tak jak Vendel był on rosyjskim więźniem, napój który spożył okazal się byc sfermentowanym kobylim mlekiem. Irovar odradził Gripowi wędrówkę przez tajgę, zaproponował że zabiorą go ze sobą na zachód ku wybrzeżom Morza Karskiego. Vendel nie chciał dlużej znosić samotności, dlatego chętnie przystał na tę propozycję. Irovar powiedział człopcu, że poprzedniej zimy zmarło wielu mężczyzn i obecnie jest ich o wiele mniej niż kobiet. Poprosił go aby zaopiekował się dziewczętami, było to dla Vendela coś nie do przyjęcia, zawsze z dużym szacunkiem odnosił się do kobiet i jak dotychczas nie dotykał żadnej z nich. Dziewczyny były piękne wszystko jednak pozbawione było czułości z jaką kojarzył zawsze damsko-męską bliskość. Irovar i mężczyźni zabrali renifery i jedne sanie, aby przetransportować łodzie lądem do letniej zagrody, do której gdy Vendel nabierze sił miały zawieźć go dziewczęta. Wieczorem dziewczęta ponownie go nakarmiły i usnął. Obudził go cudowny sen, śniło mu się że jest na dnie morza że syreny delikatnie muskają jego ciało, Vendel obudził się i skrzyczał dziewczęta. Jego gniew był tak srogi że posmutniałe rozpierzchły się po szałasiku. Przejął się bardzo ich smutkiem i przeprosił, ale bez cienia sprzeciwu zażądał by zostawiły go w spokoju i aby razem usnęli. Następnego dnia dziewczęta sprawnie zwinęły wszystkie skóry i zaladowały wszystkie bagaże do dwóch par sań. Vendel nie chciał się zgodzić na rolę pasażera ale skapitulował, nigdy nie powoził renami ani psami. Podróż mijała im niezwykle przyjemnie. Wkrótce dotarli do identycznego co poprzedni szałasu. Tej nocy Vendel dał dziewczętom piękne wspomnienie namiętności. Kolejnego dnia dotarli do osady, wszyscy jej mieszkańcy wyszli powitać gości. Uwagę Vendela zwróciła przyodziana w czerń blada kobieta, która obserwowała go bacznie spoza tłumu. Jak się potem okazało była to szamanka, żona Irovara - Tun-sij. Vendel zamieszkał w ich szałasie. Tun-sij wiedziała o świecie więcej niż zwykły śmiertelnik, mówiła Vendelowi że misją jego jest ożenić się z ich córką Sinsiew, że jej plemię - Taran-gai oczekiwało go od dawna. Vendel nie miał ochoty na żaden ożenek, obiecał sobie jeszcze tego lata dotrzeć do Skanii, do domu. Tego dnia Vendel opowiedział szamance o swym rodzie i historii przekleństwa ludzi lodu. Potem był świadkiem szamańskich obrzędów. Tun-sij leczyła chorych, pytała bogów o powodzenie w polowaniach i wszystko inne czego życzyło sobie plemię. Zajęła się również Vendelem, nie miał on potem jednak śmiałości spytać dlaczego. Po obrzędach Irovar wraz z dziećmi poszedł nad wodę, a Grip zaopiekował się wyczerpaną szamanką. Tun-sij opowiedziała mu historię swego plemienia.
Z powodu prześladowań za nadprzyrodzone moce wypędzono ich ze wschodu, kiedy jej przodkowie przybyli do Taran-gai ich wędrowka trwała już od niepamiętnych czasów. W Taran-gai zostały cztery kobiety z dziećmi, reszta skierowała się na zachód i nikt nie zna ich dalszego losu. Wśród kobiet była dziewczyna, którą jeden z chłopców - stworzenie na wskroś złe uczynił ciężarną, reszta została wraz z nią w Szkarłatnych górach, bo nie miały juz sił na dalszą wędrówkę. Potomek na wskroś złego, który nazywał się Tan-ghil był żółtookim potworem, w każdym pokoleniu rodziło się conajmniej jedno dziecko dotknięte złym dziedzictwem. Wg wersji Tun-sij błędnie było twierdzić, że tego co naprawdę złe Tengel dokonał w Dolinie Ludzi Lodu nawiązując kontakt z Szatanem. Swe dzieło rozpoczął, podobno zakopał w ziemii jakies naczynie, które należało odnaleźć. Tun-sij zaprzeczyła również temu, że Tengel sprzedał Złemu swoją duszę, oddał on dusze swoich potomków, by zachować nieśmiertelność. Dusze przodków oddał Shamie - śmierci a ich zadaniem było zdobywać dla niego wiele ludzkich istnień przedwcześnie. Vendel nie mógł uwierzyć w tę historię. Niezbyt mocno wierzył w całą historię ludu, ale wersja Tun-sij była dla niego nie do przyjęcia, a najbardziej fakt iż Tengel wciąż żył.Tun- sij wyjaśniła mu że Kolgrim i Sol nie mogli widzieć samego Tan-ghila, ale widzieli jego cień, który strzegł swego skarbu. Sam Tengel leżał podobno gdzieś uśpiony, ukazując się jako duch tylko dotkniętym. Tun-sij zapewniła Vendela że w pokoleniu jego potomków nie pojawi się dotknięty, wiedziała bowiem, że w jej plemieniu taki się narodził. Młody Grip poprosił Tun-sij, by zabrala go do Taran-gai chciał poznać swoich krewnych. Tun-sij ucieszyła się że odrzucił on zamiar ucieczki jeszcze tej nocy.
Następnego dnia Vendel zauważył w Sinsiew - córce Tun-sij piękno, które dotychczas było dla niego niedostrzegalne. Każdego kolejnego dnia jego uczucie się pogłębiało, a tym samym oddalał się dzień, w którym planował wyruszyc do domu. Vendel pomagał Nieńcom jak tylko mógł, odmawiał jednak udziału w polowaniu, z konieczności pomagał w połowach łososia, ale odziedziczone po Silje głębokie zrozumienie dla życia zwierząt powodowało że robił to z ciężkim sercem. Pewnego dnia Vendel zrozumiał co się stało, podczas szamańskich obrzędów Tun-sij zwróciła jego pożądanie w kierunku swej córki, odwróciła zaś jego myśli od wędrówki do domu. Sinsiew słyszała jak wyrzucał jej matce swą złość, wówczas poprosiła Tun-sij o przetłumaczenie, że mogłaby go pojąć za męża jakby był jej wart, gdyby nie bał się polowań, krwi. Wówczas Vendel poprosił Tun-sij o rękę Sinsiew, Irovar rozsądził iż w związku z tym, że jeden z podstarzałych członków plemienia także już prosił o jej rękę koniecznie trzeba będzie zorganizować turniej. Zanim jednak to miało nastąpić Vendel pragnął,by jego 5 przyjaciółek znalazło sobie mężów, a że wszyscy Nieńcy byli z nimi zbyt blisko spokrewnieni zdecydował się zabrać je do Taran-gai, gdzie wg Tun-sij było zbyt wielu mężczyzn i stąd groziło jej rodowi wymarcie.
Wyruszyli we trójkę - Vendel, Irovar i Tun-sij. Z bliska Taran-gai nie było tak surową krainą, w gęstym lesie porastającym góry było gorąco od mocnego słońca. Gdy odnaleźli ścieżkę rozdzielili się, Tun-sij nie chciała by uśmiercono Vendela, poszła więc z Irovarem aby opowiedzieć współplemieńcom kogo sprowadziła. Po, jak wydawało się Vendelowi, długim czasie Tun-sij i Irovar sprowadzili bardzo wiele osób na czele z wodzem plemienia - ojcem szamanki. Poszli do najbliższej osady, jak się okazało Tun-sij już opowiedziała im historię Ludzi Lodu. Wódz Taran-gaiczyków także twierdził, że właściwym byłoby, aby pośłubił on Sinsiew. Tun-sij i Irovar długo musieli przekonywać ich, by przyjęli propozycję pojęcia za żony kobiet z plemienia Nieńców, wiązało się to z zawarciem pokoju. Finalnie ustalono, że za 14 dni w obozie Nieńców zorganizowane będą igrzyska dla członków wszystkich okolicznych plemion.
Igrzyska miały trwać 3 dni. Sinsiew sama przed sobą odgrywała gniew na tchórzostwo Vendela, na to że nie chciał polować i że w pokojowy sposób chciał podziału pastwisk wśród plemion. Na igrzyska przybyli wysłannicy wszystkich zaproszonych plemion. Irovar połączył Vendela i Sinsiew podczas prostej ceremonii, która jak zorientował się później Vendel była ślubem. Sinsiew była szczęśliwa, miała przystojnego męża który był wspaniałym kochankiem, Vendel również był radosny, wyobrażał sobie jak cudownie będzie zabrać ukochaną do Skanii. Irovar odwodził go jednak od tego zamiaru, nie sądził by Sinsiew, dla której mieszkanie w wiosce było wszystkim chciała opuścić swe plemię. Poradził, by Vendel porozmawiał o tym z Tun-sij. Szamanka była bardzo chora, prosiła zięcia jedynie o to by dał jej córce dziecko, tak by mogła ona odejść w spokoju i jej duch odnalazł ukojenie. Zezwoliła Vendelowi opuścić ich krainę, powiedziała mu że Sinsiew znajdzie opiekuna wśród mężczyzn z plemion, z jakimi pogodzili się dzięki jego pomocy. Wodzom plemion udało się pokojowo podzielić pastwiska i wszyscy rozeszli się do swych osad, z zamiarem powrotu za rok na kolejne igrzyska.
Wkrótce, gdy lodu na Morzu Karskim popękały niedaleko osady Nieńców pojawiła się szkuta poławiaczy fok z Archangielska. Vendel zdecydowany był z nimi popłynąć, Sinsiew nie chciała jednak wcale o tym slyszeć. Sinsiew powiedziała matce, że spodziewa się dziecka. Tun-sij nakazała córce wmówić Vendelowi że z nim pojedzie, Tun-sij natomiast odeszła nasępnego dnia. Wraz z jej śmiercią znikły wszystkie więzy pożądania łączące go z Sinsiew. kolejnego wieczoru Ngut zaprosił Vendela, podał mu specjalny wywar, jaki przygotował dla niego wraz z siostrą Sinsiew - chłopak nie pamiętał nic z rozmowy, obudził się na statku, jak powiedział mu kapitan jego żona i szwagier przynieśli go na poklad w nocy. Był zrozpaczony nie tyle porzuceniem żony, co porzuceniem nienarodzonego dziecka, które nosiła.
Vendel zaznajomił się z członkami załogi. Nie polowali już na foki, zależało im by jak najprędzej zawinąć do portu, zanim lód skuje morskie wody. Z czasem coraz częściej musieli obrąbywać lód z burt, aby unikac przechylenia łodzi. Pewnej nocy lód przykleił się do jednego z boków łodzi, tak że o mało jej nie wywrócił. Podczas odkuwania lodu jeden z członków załogi spadł do wody a kra uwięziła jego nogę. Vendel rzucił się za nim uwolnił go i korzystając z dobrego położenia uwolnił łódź od lodu. Nie czuł niestety nóg, choć reszta załogi oblewała go gorącą wodą i okrywała najlepiej jak umiała.Dopóki nie dotarli do portu Vendel leżał w gorączce. W Archangielsku szyper zakwaterował go w obskórnj gospodzie, wezwał doń lekarzy. Ostatni z medyków wyjaśnił Vendlowi, że szyper słyszał jak majacząc mówił po szwedzku. Tak Vendel znów został rosyjskim więźniem.
W 1721 roku pokój w fińskiej miejscoości Nystad położył kres wojnom rosyjsko-szwedzkim. W 1722 Corfitz Beck i wszyscy jego szwedzcy towarzysze z Tobolska powrócili do domów. Po 13 latach niewoli Beck wraz z żoną Marią zastali Andrarum zamknięte i opustoszałe. Skierowali więc swoje kroki do domu Gripów, powitała ich Christiana, ktora opowiedziała im o tym że stara się utrzymać ich dwór w jak najlepszym stanie, poinformowała także o śmierci Lavego Becka przed dwunastu laty. Corfitz z bólem serca opowiedział Christianie o tym, jak przez niego i Marię Vendel opuścił Tobols i poniósł pewną śmierć na Syberii. Christiana pokazała im pięknie zdobioną sakiewkę, którą syn podarował jej przed sześcioma miesiącami, gdy powrócił do domu. Corfitz i Maria niemalże biegiem podążyli za Christianą, która poprowadziła ich do drugiej części domu.
Vendel opowiedział im swoją historię. W Archangielsku mieszkał w innej celi niż reszta Szwedów, lekarz zostawił go na pastwę losu, dlatego Vendel sam musiał opatrywać żżerane gangreną odmrożone stopy, nie udało mu się ich uratować. Gdy poczuł się lepiej zrobił sobie kule i zaczął pomagać reszcie Szwedów. Gdy dotarła do nich informacja o pokoju strasznie się cieszyli, radość pomieszana była jednak z lękiem, trudno im było uwierzyć że to możliwe. Gdy podjęto decyzję o zawiezieniu Szwedów statkiem do Sankt Petersburga. Niestety w euforii zapomniano o Vendelu i dopiero po czasie zmuszono szypra, by zawrócił po Gripa.
Vendel napisał w listach do Villemo i Ulvhedina o wszystkim, czego dowiedział się o ich krewnych z Taran-gai. W Norwegii zmarli Andrea, Gabriella, Niklas i Irmelin. Jon, syn Ulvhedina ożenił się z Branją, mieszkali więc wszyscy razem wraz z Tristanem i Mariną oraz Ulvhedinem i Elisą na Elistrand. W Morby zmarł Mikael, zaś synek Tengela i Sigrid - Dan chował się zdrowo.
Pewnego dnia Vendel zapytał matki, czy może uważać się za kawalera mimo nienieckich zaślubin, Christiana stwierdziła że jak najbardziej tak, przecież Sinsiew zrobiła wszystko by sie go pozbyć, więc on nie musi się nią przejmować. Jeszcze tego samego dnia Vendel porozmawiał ze swoją opiekunką Anną-Gretą i wyznał jej swą miłość. Dziewczyna od dawna skrywała w sobie uczucie do Vendela, powiedziała mu o tym że swoim dogryzaniem i droczeniem się właśnie okazuje mu swe przywiązanie.Vendel nie zgodził się na przeprowadzkę z rodziną Corfitza Becka, wraz z żoną pozostali w dawnym domu, do którego tęsknił dlugie lata. Wkrótce po ślubie Anna-Greta powiła ślicznego synka, ktorego nazwano Orjan, po ukochanym dziadku Vendela. Christiana wyjechała z Beckami. Vendel postanowił by jego syn i kolejni w jego rodzie nosili nazwisko Grip z Ludzi Lodu. Małemu nazwał przezwisko Żabka. Pod opieką Vendela i Anny-Grety dwór rozkwitł i wkrótce mogli pozwolić sobie na powiększenie ilości zwierząt i zatrudnienie ludzi.
Pewnego dnia Vendel otrzymał list od Dominika, kuzyn pisał że w momencie powrotu Vendela do Szwecji ponownie zbudziły się jego zdolności, chciał by Vendel znalazł uspokojenie w jego przeczuciach, nie wiedział bowiem jak i kiedy ale był przekonany że żal w sercu Vendela zostanie kiedyś utulony. Vendel wiele razy nocami myślał o dziecku, którego nie dane mu było zobaczyć, choć synek był dla niego wielką radością słowa Dominika dał mu nadzieję że jego smutek kiedys się skończy.

Ostatni rycerz - tom XIV


Księżna Hildegarda - pochodząca z Bałkanów żona duńskiego ksiecia Riesenstein Jochuma była bardzo chora, nadworny medyk upuszczał cząeto jej chorą krew, jednak nie przynosiło to jej żadnej poprawy. Jej ciało było zniekształcone przez wodną puchlinę i choć wcześniej też nie można było nazwać jej pięknością to obecnie prezentowała się okropnie, a jej mąż nawet nie starał się ukrywać swoich licznych dworskich romansów.
Jedynym jej pocieszeniem była córeczka Marina, Podczas jednej z królewskich uczt gdy Hildegarda czuła się bardzo źle napotkała przyjazne, ciepłe spojrzenie drabanta króla Christiana. Mała Marina tymczasem ze strachem nasłuchiwała czy nikt nie kręci się pod drzwiami jej sypialni. Guwernantka piła jak szewc, spała mocno w nocy, dziewczynaka natomiast obawiała się kolejnych odwiedzin hrabiego Povla Ruckelberga, który zjawił się u niej kilka razy w nocy kusząc słodyczami i dotykał jej miękkiego ciałka, co bardzo jej się nie podobało.
Podczas uroczystości do zamku wezwano wszystkie możliwe straże, obawiano się, że członkowie Zakonu Strażników Prawego Tronu chc przypuścić atak na króla. Obawy są o tyle uzasadnione iż według plotek zakon ten porozumiał się z ludźmi z bagnisk - podziemnym ludkiem, który zamieszkiwał Danię zanim osiedlili sietam ludzie, bo wówczas zaszył się pod powierzchnią ziemii. Zakon ma podobno zamiar obalić króla i złożyć go w ofierze ludziomz bagnisk. Strażnicy Prawego Tronu odkryli piwnice i tunele przekopane pod Kopenhagą.
Karczmarz kiwnał na 3 zakapturzonych mężczyzn, którzy weszli do jego karczmy i wpuśił ich do pomieszczenia za kotarą, skąd schodami do piwnicy zeszli na dół. W zakonie było wówczas dwóch mloedzieńców którzy pchani ciekawością przystąpili do tajnego stowarzyszenia. Bali się oni śmiertelnie wszystkich współtowarzyszy, chcieli odstąpić od działalności, ale wiedzieli że wówczas czeka ich pewna smierć, bo brak współpracy poczytywany był za zdradę.
Marina bała się śmiertelnie kolejnego spotkania z pedofilskim wujem, ktory szantażował ją że zdradzi królowi tajemnicę i wówczas jej matka Hildegarda zostanie stracona. TYmczasem księżna omdlała podczas królewskiej uczty, drabant Tristan towarzyszył jej do komnaty, do której przeniesiono ją na noszach. Hildegarda prosi Tristiana aby nie opuszczał jej i chłopak postanawia czuwac przy chorej. Opowiada jej o swej rodzinie rozproszonej po nordckich krajach, o siostrze Lenie w Skanii, o Villemo i Dominiku w Szwecji oraz o reszcie rodziny w Norwegii. Po chwili w pokoiku pokojówki pojawił się książe Jochum, chciał się dowiedziec czy to prawda że jego żona urządziła kolejny skandal mdlejąc podczas uczty, gdy dziewczyna powiedziała mu że Tristan czuwa przy księżnej prychnął szyderczo, że nocna wizyta impotenta nie jest niczym zdrożnym. Choć był to delikatny temat Tristan odpowiedział na pytania Hildegardy, przyznał że jest to pamiątka z wojny, ale z pewnością było mu przykro że lekarz który pomagał mu wiele lat temu nie zachował dyskrecji. Tristan postanowił pomoc księżnej, choć nie mógł sprowadzić do Danii Niklasa z lat dziecięcych pamiętał, że pomóc jej mogą pewne zioła, które zdecydowany był odszukać. Mikstura stanowiła tajemnice Ludzi Lodu, ale Tristan był ożywiony i szczęśliwy że w końcu wyrwie się z otępienia w ktore popadł już tak dawno i bardzo chciał by udało mu się pomóc księżnej.
Kiedy późnym wieczorem opuścił jej komnatę na jednym z korytarzy natknął się na Marinę, dziewczynka powiedziała mu że boi się spać w swoim pokoju, Tristan poszperał nad framugą i odnalazł dla niej klucz dzięki któremu mogła się zamknąć w swojej sypialni. Nie rozumiał do końca co dziewczynka miała na myśli mówiąc iż obawia się pewnego mężczyzny, ale martwiło go surowe wychowanie, jakiemu poddawano wszystkie zamkowe dzieci.
Podczas poszukiwania ziół Tristan wrócił w myślach do chwil spedzonych z Gudrun Svartskogen, diablicą która przekazała mu swe choroby, co odcisnęło sie piętnem na całym jego życiu. Maść, jaką otrzymał od Mattiasa pomogła na zewnętrzne objawy, ale przemianę jaka dokonała się wewnątrz organizmu zdecydował się leczyć gdy bylo już za późno, gdy utracił zdolność płodzenia. Udało mu się odnaleźć prawie wszystkie zioła, po odbyciu warty sporządził napar i dostarczył go księżnej, podał dawkowanie a wychodząc z komnaty spotkał ponownie małą Marinę. Hildegarda popijając napar od Tristana opowiadała córce o rycerzach Graala, obie były zgodne że choć czasy rycerzy dawno minęły jeden rycerz zabłąkał się na dworze króla Christiana.
Moczopędny napar działał cuda z organizmem Hildegardy. Niestety wydarzyło się nieszczęście, bo Marina zaspała i guwernantka odebrała jej jej drogocenny klucz, jeszcze tej samej nocy pojawił się hrabia Povl, wrzaski dziewczynki nic nie daly, rzucił ją na łóżko, dziewczynka szukala ratunku...
Następnego dnia pokoik Mariny zastano cały umazany krwią, bezzwłocznie zawiadomiono księżnę Hildegardę. Strażnicy obawiali się że dziewczynkę porwano by stała się ofiarą dla podziemnego ludka. Hildegarda odchodziła od zmysłów, na szczęście tego dnia na zamek kopenhaski powrócił z Gabrielshus Tristan. Podczas narady ustalono, że Marina bała się śmiertelnie jakiegoś mężczyzny, że guwernantka odebrała jej klucz wczorajszego dnia. Na sobności dowódca straży powiedział Tristanowi o możliwości iż Marinę porwali członkowie Zakonu. Oczywiście wysłano posłańca z okropną nowiną do księcia Riesensteina. Jeden z młodzieńców, który chciał wystąpić z Zakonu zagadnął medyka, dowódcę i Tristana, powiedział im, iż na ostatnim spotkaniu rozmawiano o konieczności złożenia ofiary z dziewczęcia. Szczegóły miał im podać później, jednak nie zdążył, bo został uśmiercony. Posłaniec do księcia Riesensteina przyniósł okropne nowiny, jak się okazało książę stanął do pojedynku z młodzieńcem, który przypisywał sobie ojcostwo dziecka, ktorego spodziewała się kochanka księcia. Riesenstein poległ w pojedynku. Późnym popołudniem jeden ze strażnikó dojrzał Marinę siedzącą na dachu jednej z zamkowych wież. Tristan wspiął się na wieżę. Choć było to dla niego bardzo niebezpieczne, długo rozmawiał z dziewczynką i przekonywał ją do zejścia z nim bezpiecznie z dachu. Opowiedział jej o tym że nie warto marnować swego życia, iż czegokolwiek by się nie dopuściła nie jest to warte jej istnienia, wszystko można zapomnieć. Paradoksalne wydało mu się iż mówi dziewczynce o zapomnieniu, którego sam nigdy się nie nauczył. Po długich chwilach wahania dziewczynka zeszla z nim z wieży.
Dziewczynka jest otępiała w kółko powtarza że zabiła, nie mówi jednak kogo. W trakcie kąpieli Hildegarda obejrzała księżniczkę, okazało sie że nie ma ona żadnych ran. Kolejną naradę między Tristanem, medykiem i dowódcą straży przerwały kuchenne dzieweczki, które bardzo onieśmielone ale jednoczesnie śmiertelnie poważnie powiedziały im o obrzydliwym szlachcicu, który je napastował. Szybko wydedukowali iż może chodzić o Ruckelberga, który od zeszłego dnia leżał chory. Jak się okazało trafili, Ruckelberg leżał w swym łóżku w strugach krwi, bardzo wściekł się gdy Tristan jednym szarpnięciem zdjął z niego kołdrę i odkrył broczące krwią ciało.
Wieczorem Tristan odwiedził Hildegardę. Nie wiedziała ona gdzie podziać się z Mariną po śmierci męża, Tristan zaproponował jej aby zamieszkały w Gabrielshus tak opustoszałym po śmierci całej jego rodziny. Księżna przystała na jego propozycję. Następnego dnia zbadano Marinę, lekarz stwierdził iż dziewczynka została zhańbiona. W ciągu kilku dni odbył się pogrzeb ksiecia Riesenstein, a później księżna z córką przeniosły się do Gabrielshus. Wkrótce Tristan otrzymał list od Villemo, w którym wzywała go ona na nadzwyczajną naradę rodzinną dotyczącą pochodzenia Ulvhedina. Otrzymał także list od swej siostry Leny, która niestety nie mogła pojechać do Norwegii, bo została wezwana na dwór. Tristan odpisał iż on również nie może opuścić teraz Gabrielshus i swej umierającej przyjaciółki.
Hrabia Ruckelberg nie trafił pod topór, opuścił jednak Danię, o czym Hildegarda i Tristan poinformowali Marinę. Dziewczynka wciąż była apatyczna i strachliwa. Co najgorsze szybko okazało się, że gwałt jakiego dopuścił się Ruckelberg miał swoje następstwo - Marina spodziewała się dziecka.
Tymczasem w parafii Grastenshol Ludzie Lodu szykowali się do jesiennego święta. Villemo była wściekła, gdy otrzymała odpowiedzi od rodzeństwa Paladinów. Gabriella jest zaniepokojona, dowiedziała się o plotce, iż wieść że Ulvhedin ukrywa się na Elistrand. Ludzie Lodu wiedzieli iż pomimo przyjaźni z asesorem nie uda im się uchronić wielokrotnego mordercy przed toporem sprawiedliwości. Villemo nie skończyła jeszcze swej misji i wciąż pracowała nad budowaniem dobra w Ulvhedinie, wiele pomagała również Elisa i mały Jon. Niestety wójt z sąsiedniej parafii dowiedział się o Ulvhedinie i od asesora otrzymał zgode na pojmanie potwora, za co miał również otrzymac nagrodę. Szczęśliwie łowcy, w trakcie polowania zauważyli wójta wraz z oddziałem i w porę ostrzegli Ludzi Lodu w Grastensholm. Postanowiono iż Ulvhedin wraz z Dominikiem i Villemo pojadą do Danii. I jeśli nie będzie on mógł powrócić do Norwegii Elisa i Jon przybędą do niego na wiosnę. Gabriella przekazała wersję, jakiej należało się trzymać wszystkim zgromadzonym w sali na Grastensholm - Ulvhedin miał wraz z Dominikiem i Villemo wyruszyć kilka dni temu do Szwecji porzucając Elisę w Norwegii.
Villemo, Dominik i Ulvhedin dotarli do Christianii, niestety żaden statek nie odpływał do Danii w ciągu najbliższego tygodnia. Niebezpiecznie było zatrzymywać się w gospodzie, jednak nie mieli innego wyjścia.
Wójt wrócił do asesora z pustymi rękami, urzędnicy przeczuwali, iż Ludzie Lodu oszukują ich. Asesor postanowił odwiedzić przyjaciół w Grastensholm. Pech chciał, że zatrzymał się w tej samej gospodzie co Dominik, Villemo i Ulvhedin. Asesor pozostawał niewzruszony, nie chciał słuchać tłumaczeń Villemo i Dominika i nakazał im sprowadzić Ulvhedina. Gdy tylko Dominik udał się do pokoi czterech mężczyzn, którzy byli w jadalni wraz z asesorem i Villemo spętali ich oraz obstawę asesorską. Zbóje porwali asesora. Ulvhedin i Dominik szybko ocenili sytuację, nim ktokolwiek zdołał zareagować Ulvhedin gnał już na swoim wierzchowcu za porwanym asesorem. Wkrótce do pościgu przyłączyli się również Villemo i Dominik wraz z ludźmi asesora. Zbóje chcieli w ramach zemsty zamordować asesora. Zanim jednak zdążyli to uczynić na polanie, na ktorej się zatrzymali pojawił się Ulvhedin, z jarzącymi się oczami, czarny i przerażający. Ulvhedin wykorzystując dar sugestii zmroził zbójców, pomógł asesorowi pozbierać należące do niego przedmioty, odebrane przez zbójców, po czym dosiedli swoich wierzchowców i wkrótce znaleźli się znów na drodze prowadzącej do gospody. Asesor nie mógł zrozumieć dlaczego Ulvhedin mu pomaga, było dla niego szokujące że najważniejszym argumentem był dla potwora fakt, iż asesor przyjaźni się z Ludźmi Lodu. Asesor darował wolnośc Ulvhedinowi, zakazał wspominac iz kiedykolwiek się spotkali. W kilka dni później Dominik, Villemo i Ulvhedin płynęli statkiem do Danii. Państwo Lind z ludzi Lodu bardzo chcieli przedstaewić odnalezionego członka rodziny Paladinom. Podróż nastroiła ich do rozmyślan o tym jak ciężko jest im zagrzać jedno miejsce, o tym że cały czas podróżują, ale Dominik domniemywał że leży to w naturze ich rodu, który w przeszłości był pewnie ludem koczowniczym.
W tym czasie mieszkańcy kopenhagi popadali w obłęd, coraz częściej miały miejsce kradzieże kogutów, kotów raz porwano nawet umierające niemowlę. Dziewczyna pracująca w gospodzie widziała wysokiego mężczyznę, który śmierdział pleśnią i zgnilizną. Zanim komendant zdołał wydobyć z niej wiecej informacji dziewczyna zniknęła.
W Gabrielshus zima zagościła w pełni. Hildegarda czuła się nienajlepiej, nie miała siły na rozmowę z Mariną o jej stanie. Tristan też nie był skory by powiedzieć dziewczynce, że spodziewa się dziecka znienawidzonego hrabiego. W wigilię Bożego Narodzenia Hildegarda poważnie porozmawiała z Tristanem o przyszłości swej córki. Tristan zabezpieczył już uprzednio przyszłość jej i dziecka przepisując na nie w spadku Gabrieshus. Hildegarda z wielkim trudem i bolem w sercu poprosiła Tristana aby dla ochrony czci małej pojął ją za żonę. Tristan był zatroskany, wolałby poślubić swoją przyjaciółkę Hildegardę, wiedział jednak że nie przyczyni się to do poprawy sytuacji Mariny. Innym smutkiem było, iż widział jak powoli gaśnie życie w księżnej. Z czasem wpadli jednak na inny pomysł. Tristan miał poślubić Branislavę (Hildegardę) zaś dziecko, którego spodziewała się Marina mieli uznać za swoje. Na wiosnę, gdy nastąpi rozwiązanie chcieli także pojechać do Norwegii, gdzie Niklas mógłby zająć się zdrowiem księżnej. Wówczas na Gabrielshus pojawili się Villemo i Dominik wraz z Ulvhedinem, który przeraził Tristana swym wygladem. Villemo tchnęła życie w ciche korytarze. Hildegarda i Tristan streścili przybyszom historię Mariny i Hildegardy. Villemo była zaskoczona iż nikt nie odważył się powiedzieć Marinie o stanie w jakim sie znajduje, zwłaszcza że do rozwiązania pozostał jedynie tydzień. Następnie do opowieści przystąpił Dominik, który przybliżył kuzynowi ich pościg za Potworem. Wybrani Ludzie Lodu nie utracili jednak swych zdolności, nie wiedzieli dlaczego, co jeszcze kryła dla nich przyszłość. Dominik wyjaśnił kuzynowi, iż Ulvhedin nie może wrócić do Norwegii, że najlepiej byłoby gdyby zamieszkał w Danii, zarówno on jak i Villemo wyczuli, że kuzyn wzbrania się przed tym, by Ulvhedin osiedlił się w Gabrielshus. Tristan przerażony perspektywą posiadania takiego okropnego krewnego dopytywał się skąd pochodzi Ulvhedin. Villemo i Dominik wyjaśniki mu, że jego matką była Gudrun Svartskogen, co oznaczało iż ojcem Ulvhedina był Tristan. Ta wiadomość poruszyła Paladina. Wieczorem do Gabrielshus przybywają nadworny medyk i dowódca straży, aby zabrac do Kopenhagi Tristana. Działania Zakonu Prawego Tronu stały się bowiem bardzo niebezpieczne dla króla. Dowódca i medyk ufali Tristanowi a niebezpiecznie było wprowadzać kogokolwiek nowego w znane im tajemnice. Tristan nie chciał jednak opuścić Gabrielshus dopóki nie narodzi się dziecko Mariny i Hildegarda nie wydobrzeje. Dowódca i medyk opowiadają Ludziom Lodu o wydarzeniach na dworze królewskim, wszystko wskazuje iż nie mają czasu na zwłokę. Gdy pojawia się Ulvhedin Duńczycy dobywają broni, Dominik uspokaja ich jednak, że ich krewny jest całkowicie godny zaufania. Tristan rozmieszcza gości i ucina sobie jeszcze krótką rozmowę, paradoksalnym wydaje mu się fakt iż monstrum, bo tak nazywa Ulvhedina jest Paladinem, nie ma w nim grama pozytywnych uczuć do potwora. Villemo gardzi kuzynem, który nie umie odnaleźć się w nowej sytuacji, wie że gdyby żył Alexander z pewnością znalazłby zrozumienie dla skaranego piętnem rodu krewnego. Wówczas pojawia się Marina uskarżająca się na bóle brzucha, mówi Tristanowi że nie może dobudzić matki. Villemo zabiera dziewczynkę do jej sypialni natomiast Tristan pędzi do komnaty księżnej.
Dziewczynka zupełnie nie wie co się dzieje, pojawiają się bolesne skurcze, ale ani medyk ani Villemo nie są w stanie wytłumaczyć jej co powinna robić. Wtedy zjawia się Ulvhedin, przy pomocy hipnozy oddala świadomość dziewczynki, wkrótce po tym Marina urodziła malutką dziewczynkę. Niestety tej samej nocy zmarła Hildegarda. Tristan obwiniał się, że wcześniej nie posłał po Niklasa, który z pewnością uratowałby ją od śmierci.
Księżną pochowano w małym kościółku Gabrielshus, na pogrzeb przybył kopenhaski dwór z królową Christianą Amalią na czele. Tristan znalazł dla Mariny towarzyszkę, którą policiła mu służba, dziewczynkę z wioski, silną i mądrą Bettinę. Dziewczynka miała odtąd prawdziwą przyjaciółkę i powiernicę tajemnic, która wypełniła nieco pustke po matce. Marina nie oglądała jeszcze swej "siostrzyczki" a w zasadzie córki.
Tristan zdecydował się pojawić we dworze królewskim, by dopomóc medykowi i komendantowi. Dowódca opowiedział im, że prawdopodobnie Zakon wyczekuje święta Walpurgi. Przytoczyła także historię zamordowanej ladacznicy, która po śmierci miała na sobie pył przypominający grobowy proch a jej ciało było tylko częściowo zlodowaciałe. Dominik zwraca towarzyszom uwagę iż ten młodzieniec, który zanim wyznał komendantowi prawdę w trakcie poszukiwań Mariny został zgładzony mówił, że nie tylko on ma dosyć Zakonu. Dowódca odszukał żołnierza, z którym przyjaźnił się zgładzony Christiern. Siviert, bo tak nazywał się cłopak był zrozpaczony i pewny że wkrótce zostanie zgładzony jeśli ktokolwiek zobaczy go w ich towarzystwie. Sivert opowiedział im gdzie spotyka się zakon, wymienił tych członków, ktorych znał z dworu, potwierdził iż składanie głównej ofiary faktycznie ma się odbyć w noc Walpurgi. Dzięki jego wskazówkom wkrótce Tristan, Ulvhedin,Villemo, Dominik, medyk i komendant zeszli do podziemnych komnat, w których odbywały sie spotkania Zakonu i gdzie, wg opowieści Siverta, kontaktowali sie z podziemnym ludkiem. W głównej izbie, w której wykopana była studnia Dominik i Ulvhedin wyczuwali wiele zła. Komendant opuścił się w dół i zbadał studnię, gdy tylko pojawił się na powierzchni Dominik i Ulvhedin popędzili wszystkich do szybkiego opuszczenia pomieszczenia. Gdy zamknęli za sobą kamienne wrota, zanim jeszcze zdążyli zabezpieczyć je metalową sztabą ktoś, kto ich ścigał próbował je otworzyć, ale skutecznie powstrzymali jego starania. Pędem umknęli do komnaty medyka, tam komendant powiedział im, że oględziny studni dowodzą iż podziemny ludek to wymysły, stworzone po to by omamić ludzi, którzy porwą się na życie króla. Doliczyli się iż spiskowców powinno być 11. Dowódca przyniosł nawet stamtąd odpis dziwnej inskrypcji jako dowód. Postanawiają pojechać do miejscowości o której mgliście wspominał Sivert. Niedługo potem byli na miejscu, Ulvhedin był tego pewien, wyczuwał wiele zła w kurhanach Fornhoj. Wkrótce na wzgórzu pojawiło się 8 osób niosących kobietę, po odprawieniu rytuałów podnieceni mężczyźni mieli przystąpić do aktów miłosnych ze sprowadzoną kobietą. Do tego dowódca nie mógł dopuścić i zarządał aby przerwali swoje obrzędy. Ludzie komendanta szybko otoczyli zakonników, Dominik, Ulvhedin i Tristan podążyli im z pomocą, natomiast Villemo pozostała w ukryciu zarośli, nie była uzbrojona, wolała się nie mieszać. Przy Villemo pojawiło się 3 mężczyzn nienaturalnie wysokich, o powierzchowności jednocześnie pięknej i przenikniętej złem. Zanim zdążyła przywołać bliskich lodowate dłonie zacisnęły się na jej nadgarstkach i ustach tak, że nie mogła wydobyć głosu. Wytężyła wówczas wszystkie swoje zdolności i w myślach zawołała dominika, Ulvhedina i Tristana. Bagienni ludzie wprowadzili Villemo w krąg jaki zamknęli wókół zakonników strażnicy królewscy. Gardlowym głosem bagienny stwór zwrócił się do kapłana, który obwieścił że Villemo należy teraz do nich i jeśli ktokolwiek się ruszy spotka ją śmierć. Ulvhedin zartrzymał ich, wypowadając powolnie zaklęcia obezwładnił zakonników, zależało mu jednak na trzech bagiennych ludziach. Chwilę skupienia na recytacji zaklęć przerwał mu Tristan, który wykrzyknął iż Ulvhedin jest jego synem, ten odparł iż wie o tym od dawna, ale nie czas teraz by narażać życie Villemo. Dominik wspierał Ulvhedina ze wszystkich swych sił. Udało im się wyswobodzić Villemo, która ostatkiem sił prześlizgnęła się do nich. Gdy zebrała siłwy wsparła całą swą mocą Ulvhedina, podobnie jak robił to Dominik. Profesor, który siłą został wcielny do zakonu wykrzykiwał co chwilę swoj zachwyt nad staroałtajskimi syberyjskimi zaklęciami, których używał Ulvhedin. Villemo była pewna że tym razem to jego z całych swych mocy wspierali przodkowie. Ulvhedin zaklinał ludzi z bagien, by pochłonęła ich ziemia, cal po calu zapadali sie coraz głębiej. Profesor opowiedział im jak doszło do przywołania ludzi z bagien, jak się okazało niepozorny naukowiec nieopatrznie przywołał ich odczytując inskrypcje umieszczone na ścianach podziemnej izby. Wówczas a tajemnicy zwierzył się swemu przyjacielowi, szlachcicowi, który stworzył zakon.
Komendant szczerze podziękował Ulvhedinowi i Dominikowi za ich pomoc, wciąż kpił lekko z obecności Villemo, która nie okazała im swej mocy. Niepokorna Villemo chciała pochwalić się swą mocą, wezwała na pomoc Tengela a potem Sol, ale z pomocą przewrotnej czarownicy udało jej się wyczarować jedynie niewielką kulkę błękitnego ognia, mężczyźni z jej rodu umierali ze śmiechu, ale medyk i komendant zmienili co do niej zdanie.
Villemo poprosiła komendanta,aby u króla wyprosił glejt dla Ulvhedina, tak też się stało, wkrótce mocą królewskiego słowa Ulvhedin był uniewinniony i mógł powrócic do Norwegii. Tristan chciał uposażyć go w wiele sprzętów i majątek z Gabrielshus. Nie potrafił jednak poradzić sobie w kwestii Mariny i jej córeczki. Villemo zdecydowała się ponownie porozmawiać z małą. Poprosiła ją o troskę nad Tristanem, o to by doglądała Gabrielshus i niekiedy zatroszczyła się o swoją małą siostrzyczkę. Poźniej odbyła też rozmowę z Bettiną, którą poprosiła o dawkowanie Marinie różnych doznań, od tego jak miły jest Tristan, po troskę nad córeczką i wyjawienie Marinie tajemnicy jej narodzin.
Ulvhedin wyruszył do Norwegii.
Dominik i Villemo pożegnali Gabrieshus i wyruszyli do Skanii, do Leny. Tam okazało się, że córka Orjana i Leny od 3 lat jest już zamężna i dochowała się dwuletniego synka. Christiana wyszła za mąż za Serena Gripa i powiła małego Vendela.
W tym samym roku młody Tengel ofiarnie pomagał ratować ofiary pożaru sztokholmskiego zamku, nic mu się na szczęście nie stało. Ani Dominik ani Villemo nie wyczuli niebezpieczeństwa, oboje stracili już bowiem swój dar, misja się wypełniła.
Gdy Dominik i Villemo w końcu dotarli do Morby radości nie było końca. Jak się okazało w domu czekała na nich niemała niespodzianka, okazało się że dwudziestoletni wówczas Tengel pojął za żonę dziewczę imieniem Sigrid, która przed dwoma tygodniami powiła im wnuka. Sędziwy Mikael wyraził zgodę na ożenek. Synek Tengela i Sigrid otrzymał imię po swoim dziadku Dominiku - Dan.
W Gabrielshus Tristan przeżywał duchowe rozterki, Marina wyrosła na młodą kobietkę, wypełniała prośbę Villemo i zbliżyła się do Tristana zapełniając jego czas swoim towarzystwem, troskę i uwagę poświęcała również małej Branji. Paladin nie był jednak pewien czy nadszedł czas, by odważyć się na zapytanie jej o jej rękę. Krytyczna sytuacja finansowa dworu zmusiła ich jednak do rozmowy o ich przyszłości. Marina z bólem serca dawała Tristanowi wolną rękę, zaoferowała iz zaopiekuje się Branją o ile on zorganizuje im miejsce do mieszkania. Tristan bardzo chciał poznać swego wnuka Jona. W trakcie rozmowy do obojga dotarło jak wiele dla siebie znaczą, Tristan nie chciał pojąć Mariny za żonę tylko dla ochrony jej dobrego imienia,nie wyobrażał sobie wręcz by nie było jej przy nim. Oboje tłumili bliskośc do siebie. Tristan jasno przedstawił Marinie warunki, jakie może jej zapewnić, nie mógł mieć dzieci a ona po złożeniu przysięgi miała pozostac z nim i więcej nigdy nikogo nie pokochać. Marina domyśliła się że mała Branja jest jej córką. Wkrótce Tristan i Marina pobrali się i wybrali w podróż do Norwegii. Paladin musiał niestety sprzedac okazałe Gabrieshus, podatki narzucane i podwyższane dla szlachty przez kolejnych królów uniemożliwiały mu utrzymanie pięknego zamku.
Na Elistrand przyjęto ich z otwartymi ramionami. Gabriella, juz po siedemdziesiątce poślubiła Andreasa i przeniosła się do Lipowej Alei. Mały Jon i Branja(rok młodsza) polubili bawic się ze sobą, a wspaniałomyślna Elisa zaprosiła teścia i jego wybrankę, aby zamieszkali wraz z nimi na Elistrand - dworze dostatecznie dużym, by wygodnie się pomieścili. Tristan i Marina przystali na tę propozycję. Tristan pierwszy raz w życiu poczuł się naprawde szczęśliwy.
"Rosło nowe pokolenie. Młodych jak nigdy dotąd zajmowało wyjaśnianie tajemnicy. W pokoleniu tym przyszedł na świat pewien badacz i ktoś, kto ujął za sznurek z innej strony niż to dotychczas bywało, i jeszcze ktoś, kogo całą historią była miłość. I ktoś, kto kopał zbyt głęboko..."